niedziela, 21 października 2018

Od Chillianio

Przebierałem łapami dość szybko, starając się jednak nie zmieniać co chwilę prędkości, a utrzymać jedno tempo. Prędkość, z którą się poruszałem, nie była zawrotna, stać mnie było na dużo, dużo więcej, ale to nie był wyścig. Chodziło tylko o rozbieganie emocji, poranne rozprostowanie kości i ewentualne zastanowienie się nad kilkoma kwestiami. Biegłem dobrze znaną mi trasą - tą, którą przynajmniej co dwa dni pokonywałem, odkąd Plemię przyjęło mnie pod swoje łapy. Byłem im za to wdzięczny. Wszystkim razem, ale też każdemu z osobna, bo gdyby nie oni, pewnie dziś już bym nie biegał. W nocy, a może nad ranem, znów śniła mi się rodzina. Moja siostra i mój brat, jako już dorosłe wilki, które nie pamiętają mnie kompletnie. Może zapomnieli o mnie? Z tego wszystkiego zgubiłem równy krok i niepotrzebnie przyśpieszyłem. Wróciłem do poprzedniego narzuconego sobie tępa i kontynuowałem bieg. Minąłem charakterystyczne dla mnie drzewo, a potem głaz. Choć była to tylko roślina i tylko drzewo, to przez te ponad dwa lata widywania się niemal dzień w dzień, znałem te rzeczy jak własną łapę. Przypadkiem kopnąłem kamyk, który potoczył się do przodu, a następnie zniknął mi z pola widzenia. Myślami wróciłem do rodziny. Może pora wrócić? Albo spróbować wrócić? Z drugiej strony byłe coś winny Plemieniu. Nie mogłem ich opuścić, nie teraz. Zamyśliłem się, przez co uderzyłem głową w pień drzewa.

- Ałć! - syknąłem zataczając się do tyłu i ostatecznie lądując lewym bokiem na ziemi.

Przyłożyłem łapę do głowy, sprawdzając, czy nie rozciąłem sobie skóry, ale nie. Zapowiadało się na to, że powstanie jedynie siniec. I bardzo dobrze, bo nie marzyłem o poważniejszej ranie. Głowa co prawda trochę bolała, ale dało się wytrzymać. Wstałem, otrzepałem się i rozejrzałem po okolicy, starając się upewnić, że nie zbiegłem z mojej trasy. Okazało się, że nieco z niej zboczyłem, jednak była to zmiana tak mała, że bez problemu wróciłem na stary, ukochany szlak porannych przebieżek. Było bardzo wcześnie, więc po okolicy nie powinien się jeszcze nikt kręcić, a jednak wydawało mi się, że kątem oka zauważyłem przebiegającą w oddali postać. Choć równie dobrze, mogły być to omamy wilka, który dopiero co oberwał po głowie od twardego drzewa.

<Ktoś chętny? ^^>

1 komentarz:

Netka Sidereum Graphics