sobota, 29 grudnia 2018

Od Hirokiego cd Enchantress, [Zlecenie IV]

     Patrzyłem na kocice, jak się pięknie pręży i ostrzy swoje pazurki. Wychyliłem się zgrabnie i zacząłem podchodzić do Ench. Ta najwyraźniej mnie zauważyła, więc przestała skrobać korę drewna i popatrzyła ze zrezygnowaniem.
- Widzę, że się znów spotykamy. - powiedziałem z podnieceniem w głosie.
- No niestety... - odpowiedziała ze zrezygnowaniem.
- Nie lubisz mnie? - podskoczyłem do niej.
- Cóż...jakby to...jesteś strasznie wkurzający.
- Bo jak sobie jakąś kotkę upatrzę, to nie odstępuje. - uśmiechnąłem się łobuzersko. 
- Bo ci zaraz te twoje oczka wydłubie. - powiedziała niewinnie.
- Wolałbym nie. Chcę widzieć cały świat oraz ciebie.
- Na mnie się już napatrzyłeś, teraz zajmij się tym drugim. - zaczęła odchodzić z wysoko uniesionym ogonem. Dobra, dam jej spokój, później coś wymyślę. Powędrowałem w przeciwnym kierunku.  W oddali zobaczyłem jakiegoś kocura, który wręcz śmigał w tym śniegu. Postanowiłem podejść.
- Wszystko okej? - nachyliłem do niego pysk. Ten wynurzył łeb spod śniegu. - Szukasz czegoś.
- Myszy. - Powiedział otrzepując się ze śniegu.* - Chcę przygotować wielką ucztę. Później miałem zabrać się za ptaki, ale sam nie wiem, czy będę mieć już siły.
- W sumie, nie mam nic do roboty. Z chęcią ci pomogę.
- Mógłbyś? - zapytał z niedowierzaniem, na co ja pokiwałem głową. - Wielkie dzięki! Spadłeś mi jak z nieba! 
- Nie ma sprawy. Gdzie mam ci je zanieść?
- Tam jest mój dom. - wskazał łapą i jeszcze go dokładnie opisał.
- Dobrze, to do zobaczenia. - nie czekając na odpowiedź, pomknąłem po śniegu. Musiałem się trochę porozglądać, aby te cholery znaleźć. Poukrywały się dobrze lub zlały z śniegiem. Na szczęście mój nos nigdy nie zawodzi i wyniuchałem ich kryjówki. Miło się patrzy na ich wystraszone oczy i sparaliżowane ciało, gdy wbijasz kły w ich kark. Jak pęka pod zakleszczonym ugryzieniem. Miałem duży problem z ich transportem, ale po dłuższych poszukiwaniach, w ziemi znalazłem stary, lekko podgniły i wilgotny kawałek materiału, w które martwe ptaki zawijałem.
     Kiedy uporałem się z zadaniem, udałem się do wcześniej mi wskazanego i opisanego miejsca. Wszedłem do środka domku mojego zleceniodawcy i przed jego oczyma rozłożyłem pęk dziesięciu zwierzątek.
- O Jezusie - krzyknął z zachwytu. Podszedł i zabrał jedzenie na bok. - Jesteś świetny, nie wiem, jak ci dziękować.
- To drobiazg. - zasłoniłem się skromnymi słowami. Porozmawialiśmy chwilę i ja udałem się do swojego legowiska.
 
Wynagrodzenie: 50 pkt. doświadczenia [BONUS] + 5 PŚ

Od Haru cd. Akfinaicha

- To jak idziemy? - powtórzył pytanie Akfinaich.
- Jasne. Mam ci pomóc? - zapytałam.
- Nie trzeba, wystarczy, że mi potowarzyszysz. - uśmiechnął się, po czym wziął króliki w pysk.
Trochę szliśmy, ale nie zajęło to długo. Lekko się uśmiechnęłam, bo trochę lubię deszcz. Znaczy czasem przeszkadza, ale bez niego nie byłoby życia. Tak czy inaczej Akfinaich odłożył uszatych i schowałam się do jaskini. Patrzyłam na spadające krople, rozmyślając o wszystkim i o niczym. Świat jest taki piękny. Nie da się marzyć o lepszym miejscu. Byłoby idealnie, gdyby nie wojna z Plemieniem Kotów. Chociaż ja nie mam do kotów takiej bezgranicznej nienawiści, to jednak są wilki, które rozszarpią wroga, jak tylko go zobaczą, bez żadnych pytań. Wiem to. Jednak nie ma się czym zamartwiać, bo jutro będzie następny dzień.

***

Następnego dnia jak zwykle moje powieki oślepił blask słońca, bo całonocnym deszczu. Wstałam i przeciągnęłam się. Ziewnęłam, przez co było przez chwilę widać moje ostre zęby, po czym wyszłam z jaskini. Do mojego nosa doszedł przyjemny zapach rosy o poranku. Zrobiłam się bardziej rześka i wybiegłam na polowanie. Szybko udało mi się upolować królika i najadłam się. Szybkim truchtem pobiegłam na moje praktyki. Ostatnio usłyszałam, że mam zacząć na nie chodzić, więc nie sprzeciwiałam się, bo niby po co? Po prostu grzecznie słuchałam i wykonywałam ćwiczenia. Po paru godzinach mogłam spokojnie udać się na spoczynek. Trochę odpoczęłam i potem poszłam się przejść. Byłam niedaleko granicy. Wyczułam koty i schowałam się za krzakami. Rozmawiały po prostu. Nie powinnam nikogo śledzić. Trochę mi głupio, chociaż jeśli chcę zostać obrońcą, to muszę czasami podsłuchać wroga, czy czegoś nie planuje. Jednak to były po prostu zwykłe rozmowy o pogodzie i samopoczuciu. Jeden coś mówił, że chyba wyczuł wilka, przez co ulotniłam się szybko do mojej jaskini. Resztę dnia spędziłam na nuceniu sobie w samotności.

środa, 26 grudnia 2018

Życzenia

Drodzy Mieszkańcy gór!
Całym zespołem życzymy Wam zdrowych oraz spokojnych Świąt,
szalonego sylwestra oraz spokojnego okresu po!
Pozdrawiamy ciepło / Administracja

środa, 19 grudnia 2018

Zakończenie Eventu

Witajcie!
   Uważam, że publikowanie Opowiadań Eventu Świątecznego może zostać zakończone, ponieważ żadne opowiadanie do soboty nie zostało dostarczone. Dziękuję za udział, wyniki zostaną ogłoszone pod koniec miesiąca!
Aimer

sobota, 8 grudnia 2018

Event Świąteczny 2/4

VIII Grudnia

 

~*~*~*~
 Rojenie prawdą się stało.
Z dnia na dzień coraz bliżej niego postępowało.
Ciężko uwierzyć mu było,
że marzenie okazało się spełnione.
Pogrążył się w szczęściu własnym, wyłącznie.
Szybko jednak jego bracia i siostry
popadały w smutek oraz cierpienie.
Przyczyną okazało się jego zuchwałe pragnienie.
Spanikowany i wypalony od środka
postanowił cofnąć czas,
lecz jak to może być możliwe?
Może po prostu spróbował słowami naprawić błąd?
Może jednak czynami? Lecz udało mu się, jak?
Stanął naprzeciw problemu,
raniącego kocie i wilcze serca.
Wyrzekł się tęsknoty za czymś co nie znane.
"Pragnąłem szczęścia,
ale te nie jest mi dane".

~*~*~*~

Kochani!
Oto kolejna część historii. Tym razem, macie za zadanie ująć w własnych słowach przebieg tego co zostało opisane w notatce 8 Grudnia. Kontynuujcie swoją I część opowiadania, poprzez opis spełniającego się marzenia, następnie sposób, poprzez który fantazja raniła innych. Jak Twoja postać postanowiła odpokutować boleść reszty? Na pewno jej się to udało - naprawienie błędu, ale sama była nieszczęśliwa. I to właśnie na tym nieszczęściu ma zakończyć się Twoje opowiadanie, które liczyć ma minimalnie 1500 słów oraz musi zostać wysłane do 15 grudnia.

Ilość Piórek Za Słowa w jednej części opowiadania:
1500 [minimum] - 2000 => 10 Piórek
2001 - 2500 => 15 Piórek
2501 - 3500 => 20 Piórek
3501 i każde kolejne 500 słów => Dodatkowe 5 Piórek

Mała zmiana zasad.
Jeśli ktoś chce wziąć udział, ale nie zaczął na czas - może wziąć udział. Musi jednak nadgonić i wysłać część I oraz II do 15 grudnia. Najważniejsze jest to, aby wszystkie cztery ( jak na razie dwie ) części opowiadania zostały wysłane do Aimer, Kontakt - [H/D] DarkStormFT, [Mail] magdencja.tom@onet.pl przed 29 grudnia.

Linki

Pozdrawiam Ciepło i życzę weny!
/Aimer

 

 

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Od Arashi cd Aksel

    Zamiast leżeć i odpoczywać to niemądry wyszedł na łono natury...uh. Po dwóch dniach szykowałam się, aby wyjść spotkać się z rodzicami. Zjawił się on, Aksel. Oznajmił, że jednak chce dołączyć do plemienia.
- Wyglądasz, jakbyś nie cieszył się z tego. - zmierzyłam go wzrokiem. Nic nie odpowiedział. Popatrzyłam na niego. Wyglądał lepiej niż wcześniej, ale nadal żal brał patrząc na niego. - Możemy iść, jeśli w ogóle masz siły. - pokiwał niepewnie głową.
    Kierowaliśmy się w kierunku jaskini przywódcy - Krein'a. Wszyscy dziwnie się patrzyli na tą zabłąkaną duszę u mojego boku. Nadal był wychudły i marny. Szliśmy wolno mimo, że basior nalegał tempa. Co on sobie myśli...że jest niezniszczalny? I że niby traktuję go jak dziecko...ja chcę tylko mu pomóc. Kieruje się moimi specjalizacjami w dziedzinie medycyny. Wiem teraz, co aktualnie jest lepsze dla jego organizmu. Leżenie i odpoczywanie, a nie hasanie po łąkach.
    W końcu dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka i przedstawiłam Krein'owi nowego przybysza. Były pytania, były również do nich odpowiedzi. Odpowiedź brzmiała - tak. Zaczęliśmy wracać, gdzie zapytasz? Oczywiście, że do mojej jaskini. Nie w celach miłosnych oczywiście. Nie pozwolę temu kretynowi się katować...
- A i jak coś nie ma ale, ale wracamy do mojej jaskini.
- Ale...
- Mówiłam coś. - warknęłam. Ten tylko się speszył. Jego stan zdrowia idzie na moje konto. Po za tym...to mój pierwszy pacjent...
    Weszliśmy do środka. Nakazałam mu położyć się na posłaniu. Stawiał duży opór, ale w końcu po moich namowach uległ.
- Słuchaj. To wszystko jest dla twojego dobra, jasne? Nie odbieraj tego, jako dyskryminacje, czy dziubdzianie się nad tobą. Twój stan zdrowia jest okropny, więc bądź skory chociaż wysłuchiwać porad, odnoście jego poprawy. - był wpatrzony w ścianę, najwyraźniej wkurzony na mnie. Postanowiłam pójść i coś nam upolować do jedzenia. - Nie ruszaj się tylko. - wyszłam z jaskini.

<Aksel?>

Od Enchantress CD Hirokiego

-Enchantress.
-Ciekawie, nie powiem.- Odparł.
Samiec dowiedział się tego co chciał wiedzieć, więc odeszłam. Przez chwilę stał z lekkim zdziwieniem, lecz po chwili się otrząsnął i znów podszedł.
-A ty nie chcesz znać mojego imienia?
-Nie, Hiroki, nie chcę.- Lekko się zaśmiałam.
-Mam na imię... Co?- Spytał lekko skołowany.
-Avier zadbał o to żebym wiedziała kogo mogę spotkać. Jak ciebie już poznałam to muszę jeszcze poznać Rookiego, Rufusa i Redtaila. Wiesz gdzie ich znajdę?
-Emm, chyba nie.
-Okej to do później!- Powiedziałam i odeszłam w głąb plemienia.
Nie musiałam długo błądzić, gdyż po chwili rzuciło mi się w oczy jaskrawe, żółte futro. To musiał być Rookie. Podeszłam do niego witając się. Okazał się dobrym towarzyszem rozmów. Mówił prosto i na temat. Nie poruszał różnych bzdetów czy rzeczy nie wartych uwagi. Już go polubiłam. Po krótkiej, acz ciekawej rozmowie ruszyłam dalej. Z oddali zobaczyłam kociaka latającego w tą i z powrotem. Był zupełnie pochłonięty zabawą. Podeszłam i usiadłam na jednym z pni, które były dookoła. Obserwowałam kociaka czujnym wzrokiem i czekałam, aż zobaczy swoją obserwatorkę. Nie potrwało to długo. Już po chwili szedł w moją stronę. Z gracją zeskoczyłam z pieńka i podeszłam. Upewniłam się, że jest to Redtail i zaczęłam rozmowę. Zauważyłam, że jest bardzo żywiołowy. Ciągle gestykulował i gadał jak najęty. Był tak rozbrajający, że całą rozmowę miałam uśmiech na pysku. Gdy skończyliśmy rozmowę o motylach pożegnałam się i odeszłam. Moim ostatnim celem był Rufus. Nie trudno było go znaleźć. Na pierwszy rzut oka było widać, że stara się nie pokazywać tego co czuje. Szybko mu powiedziałam, że widzę co robi i może mi zaufać- przecież jestem uzdrowicielką. Gdy już pozbył się obaw pokazał prawdziwego siebie. Był podobny z zachowania do Redtaila, lecz mniej energiczny. Z nim nie ciągnęłam zbyt długo rozmowy. Odeszłam w stronę małego lasku. Oparłam się o drzewo i zaczęłam ostrzyć pazury, lubiłam o nie dbać. Gdy po raz kolejny przejeżdżałam nimi po drzewie nie zgadniecie kogo zauważyłam...

<Hiroki?>

niedziela, 2 grudnia 2018

Post Aktywności

Czeka Nas kolejny Post Aktywności - Drugi. Parę duszyczek niestety musi napisać opowiadanie - w przeciwnym razie, zostaną wydaleni z Line Between Worlds.

Fioletowy - Opowiadanie musi zostać napisane. Są na to trzy dni. Jeśli opowiadanie nie zostanie wysłane w tym czasie, postać zostaje wydalona. Jeżeli natomiast zostanie wysłane, postać otrzyma kolor aktywności Czerwony.
Czerwony - Zaległe 2 Opowiadania. Opowiadanie zaległe z Listopada i Grudnia.
Żółty - Zaległe Opowiadanie. Opowiadanie zaległe z Grudnia.
Zielony - Brak Zaległości. Nie musisz się przejmować niczym!
Czarny - Nieobecność.
Akfinaich
Aksel
Arashi
Chilliano
Enchantress
Haru
Hiroki
Hydra
Persefona
Redtail
Rookie
Rufus
Życzę Wam weny oraz powodzenia w Evencie Grudniowym!
/Aimer  

Od Aksela cd. Arashi

Nieco zdziwiła mnie wizyta nieznajomego basiora. Do tego w tak niezręcznym momencie kiedy to byłem kompletnie nie do życia i wyglądałem jak jakaś porażka. No to fajnie... Usłyszałem jedynie kilka ostatnich zdań, bowiem nieco się zamyśliłem podczas monologu wyżej wspomnianego samca.

 - To twój partner? - Spojrzał na mnie co od razu wyrwało mnie z rozmyślań.

Oczywiście wadera zaprzeczyła i między nimi wydała się kolejna konwersacja.

  - Hmm, miło poznać jestem Aksel. - Burknąłem w końcu, gdy owa dwójka pogrążyła się w ciszy i skierowała na mnie zaciekawione spojrzenia.

 - Mnie również, dawno nie widziałem cię z żadnym basiorem Arashi, więc to jakaś miła odmiana. - Uśmiechnął się delikatnie, a wadera zgromiła go spojrzeniem.

 - To. Nic. Poważnego. Tato. - Zaakcentowała wyraźnie każdy wyraz.

 - Skoro twoja córka tak mówi, to pewnie tak jest. - Wzruszyłem barkami i ponownie spróbowałem się podnieść, tym razem z dobrym skutkiem. - To ja już może pójdę, nie będę przeszkadzać w rodzinnym spotkanku czy coś.

 - Nie przeszkadzasz. - Zadeklarowała Arashi.

 - Mimo wszystko... Dziękuję za pomoc. Pewnie jeszcze niedługo cię odwiedzę, żeby powiedzieć ci czy zamierzam dołączyć czy nie.

 - Nie powinieneś w takim stanie chodzić sam po lesie, jeszcze coś cię zaatakuje, a ty jesteś osłabiony. - Mruknęła z aprobatą.

 - Proszę cię. Nie jestem szczeniakiem żeby sobie nie poradzić. - Zaśmiałem się. - Pewnie się jeszcze trochę ze mną pomęczysz. - Puściłem jej oczko. - A teraz żegnam wszystkich, miło było poznać.

I nie odwracając się udałem się w tylko sobie znanym kierunku, a że moja orientacja w terenie była zerowa, toteż po prostu poszedłem przed siebie.

~*~*~*~

W czasie kilku godzin naprawdę dobrze sobie poradziłem. Co prawda wszystko robiłem kilka razy wolniej i nieco kulałem, aczkolwiek gdy wszystko rozruszałem jakoś tak zaczęło mi się łatwiej żyć. Znalazłem też sobie jakąś opuszczoną jaskinię, która stała się moim tymczasowym domem, więc byłem w miarę bezpieczny. Przez następne dwa dni potrzebowałem samotności toteż nikogo nie odwiedzałem i żywiłem się jedynie zającami i jakimiś ptakami. Dopiero po drugim dniu odwiedziłem jaskinię wadery i akurat natrafiłem na nią jak miała gdzieś wychodzić.

 - Cześć. Ja... Chciałem tylko powiedzieć, że chyba jednak dołączę do waszego plemienia. - westchnąłem i uśmiechnąłem się niewesoło.

< Arashi? wybacz, że tak nudno ;v >

sobota, 1 grudnia 2018

Od Hirokiego cd Enchantress

    Spokojnie siedziałem i obserwowałem cały harmider, który dzieje się w Plemieniu Kotów. Mój wzrok został skupiony na pewnej kotce. Bezwłosa piękność kroczyła z dumnie uniesioną głową. Nowa uzdrowicielka idzie, aż chcę być chory. Poczuła moje spojrzenie i skierowała się w moją stronę.
- Patrzysz, jakbym ci ciastko obiecała. - Prychnęła na mnie.
- Nie bądź taka oschła. - Zacząłem swój monolog. - Za ładną panienką obejrzeć się nie można?
- Chciałbyś. - Dalej oschle. Trzeba ją do siebie przekonać. Podniosłem się.
- Co ty taka spięta? Bije od ciebie chłodem. Stresujesz się? - Obszedłem ją dookoła, następie oplotłem swój ogon w pasie kocicy. - Może cię rozgrzeje? - Wyszeptałem jej do ucha.
- Odczep się. - Warknęła tylną łapą odpychając mnie od siebie.
- Agresywna z ciebie kocica.
- Chcesz się przekonać.
- Boję się, że może mnie to zaboleć. - Powiedziałem ze sztucznym przejęciem.
- Widzę, że lubisz się droczyć. - Odpowiedziała z przekąsem.
- Każda chwila spędzona z tobą wart swą cenę, a ta rozmowa tylko to wydłuża.
- Chcesz mnie poderwać?
- Taka myśl przeszła przez mą głowę. 
- Dalej będziesz mówić, jak z poetyckiej książki?
- W obecności tak pięknej damy, trudno mówić inaczej. - Ukłoniłem się nisko.
- Jesteś zabawny.
- Miło mi słyszeć. - Podniosłem się. - Jeśli mogę jedno zdanie zamienić. Jest mi dane znać twe imię?

< Enchantress? >

Od Arashi cd Rookie

    Widziałam, jak kocura przeszywał nieprzyjemny dreszcz, z każdym jego słowem. Biedactwo, obwinia się niepotrzebnie. Wbijał pazury w ziemię, jego oczy były szeroko otwarte, a ogon chodził po trawie nerwowo. Dałam mu chwilę ochłonąć. Później wbił we mnie swoje ślepia i oczekiwał reakcji.
- Na pewno to nie twoja wina. - zaczęłam od tych prostych słów. - Twoja matka nie ma ci za złe. Chciała ciebie bronić i udało jej się to. Żyjesz i to jest jej powód do dumy, że dała radę. Przypłaciła co prawda życiem, ale taka jest rola rodzica. 
    Spuścił wzrok i położył uszy. Odwrócił łebek, najwyraźniej zmieszany tą sytuacją. Jego ogon się uspokoił, podwinął go do siebie. Nadal jednak końcówka chodziła w prawo i lewo.
- Nie powinieneś się obwiniać za coś, na co nie miałeś wpływu. Byłeś mały i bezbronny, więc jak mogłeś pomóc? Nie zadręczaj się tym, to tylko szkodzi. Po jakimś czasie te sny powinny odejść. Tylko zadręczasz się niepotrzebnie. Umysł akceptuje tylko odpowiedź tak. Jeśli powiesz sobie, że to twoja wina to ci odpowie: Tak, to twoja wina. A jeśli powiesz, że to nie twoja wina to ci odpowie: Tak, to nie twoja wina. - spojrzał na mnie zdziwiony. - Brzmi głupio, wiem o tym, ale tak to działa i nic na to nikt nie poradzi. - uśmiechnęłam się ciepło.
    Wlepił wzrok w dal najwyraźniej jednak kwestionując moją dziwną radę. Podniósł uszy i wyglądał już o wiele lepiej, niż wcześniej.
- Myślisz? - spojrzał pytająco, na co kiwnęłam mu głową.

< Rookie? >

Sklep Świąteczny

I Grudnia

~*~*~*~

Nie wszystko było zrozumiałe,
mimo to na śniegu były ślady.
Poszedłem tamtą drogą.
Na jej krańcu, w bardzo starej  jaskini,
przy zwężeniu strumyka otaczającego stalagmity,
leżała skałka w kształcie trójkąta.
Podszedłem do niej, pragnąłem jej dotknięcia.
Wokół mnie, rzeczywistość zaczęły rozdzierać białe plamy.
W jaskini zrobiło się zimno, zimnej.
Otworzyłem oczy, a przede mną stał niski handlarz.
Znałem go. Miał białe oczy.
" Przyniosłem dla Ciebie coś specjalnego - zobacz "
[...]

~*~*~*~

Witamy w prawdziwym sklepie świątecznym!
Handlarz przyniósł ze sobą magiczne rzeczy. Czy to wszystko dzieje się przez grudniowe dni i święta? Oczywiście, że tak.
W Świątecznym Sklepie masz możliwość kupna przedmiotów, które znajdują się na blogu raz w roku. Oczywiście uzyskać je można za walutę zwaną Płatkami Śniegu. Jak zdobyć Płatki Ś.? Rzecz jasna, za pisanie zleceń Grudniowych, czyli tych Świątecznych. Aby wykupić przedmiot, trzeba posiadać wystarczającą ilość waluty, w przeciwnym razie handlarz nie odda Ci tego drogocennego łupu! Jeśli jednak spełniasz warunek pieniężny, napisz w komentarzu pod postem nazwę swojej postaci, plemię, co chcesz wykupić oraz stan konta postaci (stan konta wszystkich postaci jest na samym dole). Aby wykorzystać przedmiot, napisz odpowiedź pod swoim komentarzem z zakupem przedmiotu, iż chcesz go wykorzystać. Więcej możesz dowiedzieć się tutaj KLIK!

Przedmioty
 Poprosiłeś Handlarza o wyjaśnienie co robią przedmioty oraz podanie ich cen... Zgodził się na objaśnienie. Dodał też, że skóra królika to inaczej woreczek.
^
Skóra Królika z Pyłem Odmiany - Sprawia, że twoje imię, zmienia się. Wystarczy, że wysypiesz zawartość skóry królika na siebie, a zaśniesz. Podczas snu, wszyscy których znasz, znałeś lub poznasz zapomną o starym imieniu i uświadomią sobie te, o którym pomyślałeś, gdy zasnąłeś. Obudzisz się po paru godzinach.
Wartość: 20 PŚ
Skóra Królika z Magiczno Ciekłym Śniegiem - Gdy zaśniesz, pod jeszcze mokrą, barwa twojej sierści zmieni się. Masz na to wpływ, ponieważ kolory o których będziesz śnić, po kolei, będą pojawiać się na twoim futrze. Niesamowite prawda?!
Wartość: 30 PŚ
Eliksir Pamięci - Sfora psów, dawno temu, ukryła dużą ilość fiolek z eliksirem pamięci pod ziemią. Udało mi się je znaleźć. Sprawiają, że zapominasz o swojej historii, rodzinie, a nawet charakterze. W twoim umyśle tworzą się nowe. Brzmi strasznie, ale takie nie jest.
Wartość: 30 PŚ
Eliksir Darów - Nie wiem skąd się wziął. Wiem tylko, że sprawia, iż umiejętności oraz moc może się zmienić.
Wartość: 20 PŚ
Eliksir Kwiatu Młodości - Trzeba go skruszyć i wsypać do wody. Po wypiciu odmłodzi. Nie wiadomo o ile (wybiera administrator). Jednak wiem, że może nawet zabić.
Wartość: 30 PŚ
Eliksir Kwiatu Senności - Pozwala na postarzenie się. Działa w identyczny sposób jak Eliksir Kwiatu Młodości, jednakże, w drugą stronę. Również jest w stanie zabić.
Wartość: 30 PŚ
Pióro Feniksa - Istnieje tylko parę sztuk na świecie i właśnie mi udało się zdobyć jedną dla Ciebie. Pióro po spaleniu zmienia się w proch. Po wysypaniu na język, a smak jest ciężki do zniesienia, wydłuża życie o Wiosnę.
Wartość: 60 PŚ
Niewidzialne Opowiadanie - Po wykorzystaniu zalicza opowiadanie z Grudnia.
Wartość: 60 PŚ

Stan Kont
Akfinaich - 0
Aksel - 0
Arashi - 12 PŚ
Chilliano - 0
Enchantress - 0
Haru - 5 PŚ
Hiroki - 5 PŚ
Hydra - 0
Persefona - 0
Redtail - 0
Rookie - 5 PŚ

Event Świąteczny

I Grudnia

 

 ~*~*~*~

W połowie snu obudziły go szepty.
Otworzył zmęczone od braku snu oczy i podniósł wysoko głowę.
Nasłuchiwał co mówią, jednak nie było to do końca zrozumiałe.
Wstał i poszedł zaciekawiony w tamtym kierunku.
Nigdy nie szedł trasą, którą pokazały mu głosy.
Później zaczęły pojawiać się cienie.
Nic nie rozumiał.
Po czasie dotarł do najwyżej położonej góry na terenie jego Plemienia.
"Spójrz W Niebo" - Zrozumiał głos.
Był znajomy.
Po niebie przeleciała jaskrawa gwiazda.
Spadała, jakby na ziemię.
Za nią formował się ślad w formie napisu.
"To Twoje Życzenie" - Rozczytał z pyłu.
W jego głowie pojawiły się najbardziej upragnione cele i marzenia. Nie był w stanie się ich pozbyć.
Postacią tą Byłeś/aś ty i zapragnąłeś/aś spełnić swoje życzenie, więc wypowiedziałeś/aś je na głos.
"Chcę" [...]

 ~*~*~*~

Koty i Wilki!

Nadszedł dzień w którym Line Between Worlds rozpocznie swój pierwszy Event!
Gdy jako Noworodek zapragnąłeś czegoś więcej niż życie, teraz twoje marzenie może się spełnić!

Na czym będzie polegał Event?

Zacznijmy od tego, że głównym tematem będą opowiadania, tyczące się tekstu powyżej - "I Grudnia". Celem będzie napisanie kontynuacji w wcieleniu swojej postaci. Nie ważne z którego jest ona plemienia. W każdą grudniową sobotę pojawi się temat do kontynuacji 4 częściowego opowiadania, dlatego też historia nie może mieć zakończenia, ale jej kawałek może uciąć się szczęśliwie dla postaci. Kolejny, będzie to post z zadanym pytaniem lub kawałkiem jak w powyższy "Chcę...". Każda część musi być wysłana przed kolejnym postem z pytaniem, w przeciwnym razie nie weźmiesz udziału w dalszej zabawie, a uwierz mi Warto. Post będzie pojawiał się co Sobotę. Dodam również, że jedna część opowiadania musi mieć co najmniej 1500 słów. Analogicznie całość, która zostanie zamieszczona na blogu, musi posiadać 6000 słów minimum.

Jakie umilenia na Ciebie czekają?

- Od 1 Grudnia do 31 punkty doświadczenia z rynku zostaną PODWOJONE!
- Wprowadzony został sklep świąteczny w którym za zdobyte punkty można kupić różne rzeczy.
Może przedłużysz życie twojej postaci? Lub ją postarzysz / odmłodzisz za pomocą magicznego eliksiru?
- Opowiadanie osoby z najlepszym 4 częściowym opowiadaniem zostanie zamieszczone na blogu.
- Osoby która zdobędzie najwięcej Piórek, będzie miała możliwość dołączenia do Administracji bloga oraz (jeśli zechce) propozycje prowadzenia jednej z zakładek LBW lub, za pozwoleniem właściciela, wprowadzić w życie swój pomysł tyczący się bloga (wprowadzenie jakiejś mechaniki, np. system par)

Oczywiście wszyscy dostaną nagrody :D

Jakie mamy rodzaje punktów i jak je zdobywać?

Płatki Śniegu 
» Zdobyć je można za pisanie Zleceń Grudniowych.
» Wykorzystać je można w Sklepie Świątecznym.

Piórka
» Zdobyć je można przy pisaniu 4 częściowego opowiadania, które dokładniej opisane zostało w punkcie "Na Czym Będzie Polegał Event".
» Ich ilość dla każdej postaci z osobna zostanie podsumowana, a według rezultatu (największej ilości) zostanie wybrany zwycięzca eventu oraz 2 i 3 miejsce.

Ilość Piórek Za Słowa w jednej części opowiadania:
1500 [minimum] - 2000 => 10 Piórek
2001 - 2500 => 15 Piórek
2501 - 3500 => 20 Piórek
3501 i każde kolejne 500 słów => Dodatkowe 5 Piórek

Linki

» Sklep
» Zlecenia Grudniowe


Spuść ze smyczy wodzę fantazji i oddaj się marzeniom.

Aimer

Listopad - Podsumowanie /Rada

Witajcie!
Dzisiaj czeka Nas kolejny post rady. Na początku jednak trzeba zaznaczyć, iż przez cały Grudzień będzie trwał Event Grudniowy. Można wygrać w nim miłe nagrody więc zapraszam do uczestnictwa!

I. Strony Członków Plemion zostały zaktualizowane. Wyglądają teraz estetyczniej. Przy nicku każdej postaci jest teraz jej zdjęcie. Mam nadzieję, że podoba Wam się ta zmiana.

II. Dodatkowo, większość zakładek bloga została ponownie zaktualizowana, przy pomocy recenzji Kociaka z Królestwa Kociaka, za którą dziękujemy!

III. Mamy już pierwsze, pierwsze levele! Bardzo mnie to cieszy, dlatego postanowiłam w poście rady dodać imiona postaci, które osiągnęły LVL UP.

Rufus
Arashi
Gratulację ^^

IV. Przy zleceniach rynkowych obowiązuje nowa zasada. Teraz za każde, powyżej wymagania, 100 słów zostanie wynagrodzone w postaci 10 pd.
Przykładowo zlecenia ma wymagane 125 słów, a wynagrodzeniem tej ilości jest 25 pd. Jeśli to samo zlecenie napisane zostanie w ilości 225 słów, czyli 100 słów więcej, nagroda wynosić będzie 35 pd.
Dodatkowo, teraz każde Zlecenie może zostać wykonane nielimitowaną ilość razy, jednakże maksymalnie 1 raz dla pojedynczej postaci.

V. Uzdrowicielka Plemiona Kotów umiera. Na jej miejsce wstąpiła Enchantress.

VI. Nawiązaliśmy współpracę z z następującymi blogami:

Wataha Lodowego Księżyca

 Gildia Kissan Viikset

Warrior Cats - Nowa Era 

To już wszystko.
Życzę Weny, ponieważ już jutro pojawi się post Aktywności, a dziś pojawiły się Zlecenia Grudniowo - Świąteczny oraz Event!
/Aimer

piątek, 30 listopada 2018

Od Rookiego cd. Arashi

   Po dłuższym przyjrzeniu się waderze wreszcie dotarło do mnie, iż jest to medyczka z Plemiona Wilków. Bardzo długo nie miałem okazji jej poznać. Jednak wiele o niej słyszałem, ciekawiło mnie, czy w Wilczym Plemieniu również snute są opowieści na temat Uzdrowicieli Plemiona Kotów.
- Doczekam się odpowiedzi? - Spytała ciepło, co mnie nie zdziwiło.
- Na jakie pytanie? - Miałem wrażenie, że nie dosłyszałem tego co powiedziała. 
- Co się stało? - Ta popatrzyła na mnie jak gdyby zdziwiona.
   Byłem zszokowany i zdezorientowany. Miałem straszny sen, po czym obudziłem się nieopodal siedliska ludzi. W dodatku w towarzystwie wilka. Nie miałem pojęcia czy była to wizja, czy jawa. Źle czułem się z tym, że nie byłem w stanie pomóc matce. Zginęła przeze mnie?
   Śmierć matki była od zawsze tajemnicą. Jedyne co pamiętam to czerwone oczy. W nocy ciągle prześladuje mnie identyczna historia. Lustra, wspomnienia, dźwięki pękającego szkła. Było to przerażające, a we mnie rósł głos. Mówił co raz głośniej "to twoja wina".
- Nie jestem w stanie powiedzieć. - Kłuły mnie fakty, że tajemnica o której nie wie nikt z mojego Plemiona, zostanie wyjawiona Wilkowi... Może się źle skończyć.
- Spróbuj. Jestem Uzdrowicielem, Arashi. Obowiązuje mnie tajemnica słowa. Również nie jestem w stanie skrzywdzić czegoś, dopóki nie zaatakuje mnie. Nawet wtedy mam opory. - Powiedziała, jak wyciągnięte z moich myśli słowa.
   Zastanawiałem się. Strach przed niewiernością, ale też przed snem. Chwile rozmowy trwały szybko, ale myśli całe wieki. Zdecydowałem się jednak na to, aby spróbować. Była to ciężka decyzja, ale podjąłem ją w stresie.
- Męczą mnie sny. Właściwie jeden. Powtarza się. Zawsze w identyczny sposób, ale ja mam inne odczucia. - Opowiedziałem Waderze w jaki sposób przebiega to okropieństwo. Jąkałem się, ale ta mnie uspokajała. Czułem się nienaturalnie.
- Mam wrażenie, że to ja ją zabiłem. Czy teraz mści się na mnie w ten sposób? Nie znałem jej. - Kontynuowałem opowieść, wciąż wystraszony, a z każdym słowem moje futro się jeżyło.
    Skończyłem i czekałem na reakcję i zdanie Arashi. Rozejrzałem się z nadzieją, że nikogo nie było w pobliżu. Jeśli sytuacja w której Avier wybrałby się na polowanie, moja lojalność i pozycja zostałaby poważnie zagrożona.
< Arashi? Chciałam abyś trochę wgłębiła się w sen Rookiego. >

Od Enchantress do Hirokiego

Kotka zeskoczyła z jednej z gałęzi i się rozciągnęła. Popatrzyła n teren dookoła i z zadowoleniem stwierdziła, że nic się nie dzieje. Już dawno dołączyła do Plemienia Kotów, jednak nigdy nie miała do czynienia z jego mieszkańcami. Rozmawiała i przebywała wyłącznie z Avierem, który przygotowywał ją na objęcie roli Uzdrowiciela. Enchantress w zasadzie dorastała pod opieką kocura, traktowała go jak rodzinę, jednak nie miała z jego strony żadnych ulg czy przywilejów. Przez dwa lata ćwiczyła swoje zmysły i spryt umysłu. Metodami prób i błędów odkrywała jak działają zioła i jakie są ich właściwości. Uczyła się też je rozpoznawać i opisywać. Właśnie dwa dni temu pręgowany samiec oznajmił Ench, że zaczyna swoje testy. Miała wyleczyć parę specjalnie okaleczonych zwierząt tak by nie ucierpiały na zdrowiu. Zrobiła to idealnie. Następnie miała z pamięci opisać wygląd ziół, ich zastosowanie i gdzie je znaleźć. Gdy to miała zaliczone przeszli do najtrudniejszego. Czyli opatrywania. Nie mając stworzonych do szycia i oklejania łap miała z tym problem, lecz po tych latach opanowała tą zdolność niemal do perfekcji. Za zadanie miała zszyć bok upolowanego jeleniowatego, a następnie zakleić szycie. Wyszło jej to niemal bezbłędnie, gdyby nie jeden szew, który jej uciekł. Na szczęście nie był on mocno znaczący. Po dwóch dniach bezlitosnych testów przyszedł do niej samiec oznajmiając:
-To pora. Zejdziesz do naszego plemienia. Poznasz naszych, a jak będziesz gotowa pójdziesz do źródła.
-Dobrze, a gdzie mam mieszkać?
-Nie wiem, coś znajdziesz.- Zapewnił samicę.
Sfinks ruszył ścieżką w stronę wioski. Po wejściu do centrum osady poczuła różnorodną ilość zapachów. Kotów, potraw czy roślin. Samica szła rozglądając się na boki. Nie było zbyt dużo kotów, ale za to było przytulnie. Czuła na sobie wzrok wielu kotów. W sumie nie dziwiła się. Była jedynym kotem bez sierści i w dodatku z rogami. Dodatkowo wzrok mógł przyciągać kontrast jaki tworzyła jej ciemna sierść w połączeniu z jasnymi, opalizującymi oczami. Jednak szła dalej z dumnie uniesioną głową. Ignorowała spojrzenia, gdyż po chwili każde z nich schodziło z kotki, jednak jedno czuła wciąż na sobie. Popatrzyła się w stronę obserwatora i dostrzegła brązowego, pręgowanego kota. Prychnęła pod nosem, ale podeszła w jego stronę i powiedziała:
-Patrzysz się jakbym ci ciastko obiecała.

< Hiroki? >

Od Persefony CD Akfinaich

-Persefona albo Kora jak chcesz.- Odpowiedziałam lekko zdziwiona nagłą zmianą tematu.- A ty?
-Akfinaich.
-Możesz jeszcze raz?- Spytałam lekko rozbawiona.
-Akfinaich.- Cicho fuknął.
-Za Chiny nie wymówię tego imienia będziesz po prostu Akfi.
-Niech ci będzie.- Odparł.
-To co zaprowadzisz mnie do plemienia?- Spytałam wesołym głosem.
-Niech ci będzie.
Zaczął iść krętymi ścieżkami w górę zbocza. Miałam czas, by mu się przyjrzeć. Z wyglądu na pewno nie wyglądał na miłego, lecz z rozmowy mogłam wywnioskować, że nie jest zbytnio agresywny i zły. Teren wokół mnie robił się coraz bardziej surowy. Skały nabierały groźnego wyglądu, a roślinność zrobiła się rzadsza. Słońce prażyło mocniej niż na dole, jednak nadal sprawiało mi przyjemność. W powietrzu unosił się śpiew różnorodnych ptaków. Szliśmy delektując się słońcem i ciszą, którą samiec po chwili przerwał.
-Co ci się stało?
-Ale co?- Byłam lekko zdezorientowana.
-Na szyi, to zadrapanie.
-A, to. Walczyłam tylko o jedzenie z taką jedną. Nie była groźna.
-A czym to było?- Spytał zaciekawionym głosem nadal idąc przede mną.
-Puma.
-Nic groźnego? Żartujesz sobie?
-Dużo razy miałam z nimi do czynienia. Nic nadzwyczajnego, uwierz.
-Dobra. Kim chciałabyś być w naszym plemieniu?
-Chyba obrońcą. Jeśli macie taką rangę.
-Tak, mamy.
Reszta droga minęła nam w ciszy. Tylko od czasu do czasu zadawaliśmy sobie krótkie pytania. Po pewnym czasie zapach wilków się nasilił, a moim oczom ukazało się parę z nich. Samiec poinformował mnie, że musimy iść do przywódcy, żeby mnie przedstawić i dać zapytanie czy mogę zostać członkiem plemienia. Tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Po chwili staliśmy przed potężnym basiorem.

< Akfinaich? >

środa, 28 listopada 2018

Od Akfinaicha cd. Persefony

Przypatrzyłem się dobrze waderze. Miała jelenie poroże na pysku, co mnie zdziwiło. Udawała jelenia?
- I co łosiu? Czy ja ci wyglądam na jelenia? - Powiedziała zirytowana.
- Właściwie ... To tak. - Odpowiedziałam, po czym lekko się uśmiechnąłem. Widocznie nie przyjęła tego jako żart, ponieważ prychnęła głośno.
- Wybacz mi. Nie chciałem. Zastanawia mnie jednak to, co robisz na terenach Plemienia Wilków? - Zadałem jej pytanie. Ta na chwilę się zamyśliła. Widocznie przetwarzała informacje. Granica była solidnie zaznaczona zapachem. Żaden wilk, a co dopiero kot, nie powinien wkraczać na to terytorium. Zauważyłem lekkie zadrapanie na jej karku. Wygląda na walkę z pumą.
- W porządku. Nie musisz odpowiadać. Jestem Akfinaich. Nie znam się na leczeniu, ale mogą sprowadzić tu Uzdrowiciela. Taka rana niedługo może zacząć szczypać, a na końcu wedrze się zakarzenie.
- W takiego małego kurdupla? - Zapytała oburzona.
- Zanim jedna, może się przedstawisz? - Zignorowałem tamte słowa. Wyczekiwałem natomiast odpowiedzi, która powinna nadejść szybko.
< Persefona? Wybacz, iż takie krótkie, ale braknie mi czasu. >

poniedziałek, 26 listopada 2018

Nowy Członek Plemienia Kotów - Enchantress!

 (Autor - ZakraArt)
Imię: Enchantress
Wiek: 6 Wiosen
 Płeć: Kotka
Poziom: 0 | 0/100pkt.
Ranga: Uzdrowicielka
Charakter:  Powściągliwa, tajemnicza hetera. Te słowa idealnie ją opisują. Oczywiście jest taka tylko w prywatnym życiu. W swoim zawodzie potrafi być miła, sympatyczna i pomocna. Jak to ona mówi nie jest zdolna do głębszych uczuć. Najmocniejsze czego doznała to przyjaźń, chociaż kto wie? Jak się zjawi ten jedyny? Chadza własnymi ścieżkami, lubi swoje towarzystwo. Czasami rozmawia sama ze sobą, lecz nie jest wariatką. Po prostu łatwiej jej się wtedy myśli. Planuje każdy swój krok, słowo i myśl, choć potrafi działać spontanicznie. Potrafi się dobrze bawić. Zazwyczaj jest poważna, wręcz nostalgiczna, ale potrafi się śmiać. Nie ufa byle komu i nie wierzy byle komu. Jak jej skłamiesz ona to zauważy, lecz ci tego nie okaże. Idealnie odczytuje emocje, nic przed nią nie ukryjesz. Swoje emocje chowa głęboko, lecz czasami ma potrzebę wygadania się. Roztacza wokół siebie aurę niepewności i grozy co może być spowodowane jej wyglądem. W swoich słowach stara się przekazać jak najmniej informacji, podaje tylko te istotne. Jest bardzo zaradna. Złamana łapa? Opatrzy sobie. Amputacja ogona? Też sobie poradzi. Nawet w kryzysowych sytuacjach jest opanowana. Bije od niej pewność siebie i odwaga. Jak coś jest słuszne nie zawaha się przed zrobieniem tego.
Wygląd: Jakby to ująć. Enchantress nie ma sierści. Jej skóra jest jednolicie czarna. Ogon długi, szczurowaty. Ciało smukłe, współgrające ze sobą, tworzące układ harmonii. Jej łapy są długie zakończone ostrymi, długimi, wysuwanymi pazurami. Jej poduszki są aksamitnie miękkie i tak samo jak ciało- czarne. Głowa jest mała z dużymi uszami i rogami. Są one zawinięte koło czaszki kocicy. Są w odcieniu mocnej czerni. Jedyne co się wyróżnia w samicy to bardzo jasne i przejrzyste oczy. Są one koloru rażącego błękitu. Całe ciało samicy jest aksamitne w dotyku. Na pysku ma lekkie zmarszczki czym się charakteryzuje jej rasa.
Rodzina:
Matka: Svelasia
Ojciec: Hunter
Historia: Ench nie zawsze była dzikim kotem żyjącym w surowych górach. Jej historia zaczęła się w hodowli - Naked Moon. Była jedynym kociakiem z najlepszego skrzyżowania. Po odpowiednim czasie została oddzielona od matki i sprzedana za grube pieniądze. Trafiła do domu z małymi dziećmi. Gdy jeszcze była dzieciakiem jeden z domowników niechcący zrzucił ją ze schodów. Spadła na głowę tworząc sobie dwa guzy. Czym prędzej przewieźli ją do kliniki. Okazało się, że tym czynem przyśpieszyli rozwój rogów kocicy. Lekarz i rodzina byli zszokowani. Nie chcieli usypiać malucha, więc go wywieźli i stwierdzili, że jeśli przeżyje to taki miał być jej los. Podrzucili ją u podnóża gór. Stamtąd w szpony złapał ją orzeł, jednak gdy doleciał do gniazda i zobaczył, że złapał takie chuchro wywalił kociaka z gniazda. Leżące samotnie kociątko znalazł pewien stwór. Nikt nie wie czym on był. Wiadomo tylko, że zaopiekował się kotką i dał jej magicznych zdolności. 
Umiejętności:
Orientacja Terenowa: 2 | Zwinność: 3 | Szybkość: 2 | Intelekt: 3
Moc: Odporność na każdą temperaturę.
Guru: ?
Nick Właściciela: Alex
Kontakt:
[D] epi | [Mail] dahamwi26@gmail.com

Od Persefony

Był piękny słoneczny dzień co było rzadkością patrząc na porę roku jaka nastała. Przechadzałam się jedną z niewielu łąk. Słuchałam jak liście szeleszczą mi pod łapami i wydają miły dla nosa zapach. Szłam w stronę jednego ze źródełek schowanych pomiędzy skałami. Dreptałam nie śpiesząc się nigdzie. Spoglądałam na ptaki, które ćwierkały tak zawzięcie jakby zależało od tego ich życie. Usłyszałam cichy szum jeziora, a po chwili zobaczyłam gładkie, błyszczące skały. Wdrapałam się ostrożnie i z uwagą by się nie poślizgnąć. Doszłam bezpiecznie do źródełka i zaczęłam pić chłodną, przyjemną dla podniebienia wodę. Zanurzyłam lekko głowę i łapy, by się schłodzić po czym położyłam się na jednym z rozgrzanych kamieni. Ciepło bijące od szarej masy delikatnie i przyjemnie grzało mój brzuch, a pomarańczowe światło przebijało delikatnie przez moje powieki. Po paru minutach błogiego odpoczynku trawa obok mnie lekko zaszeleściła. Podeszłam ostrożnie wytężając węch. Był to mały jeż próbujący wyjść z pułapki kamieni. Delikatnie szturchnęłam go pyskiem mrucząc coś po cichu. Jeżyk przestał się szamotać i dał się złapać w pysk. Lekko wyciągnęłam go z zagłębienie i wróciłam na kamień. Jednak odpoczynek nie był mi dany, gdyż usłyszałam burczenie w brzuchu. Wstałam rozciągając łapy, usłyszałam delikatne strzelania w kościach, lecz nie przejęłam się tym. Ruszyłam dostojnym kłusem w kierunku lasu. Już po chwili słońce zostało zasłonięte kotarą drzew. Zrobiło się mroczniej i chłodniej. Automatycznie wyczuliłam wszystkie zmysły. Chciałam wiedzieć, gdy zbliży się ofiara lub napastnik. Nie pomagało mi w tym podłoże wyłożone szyszkami, gałęziami i listkami. Każdy mój krok pozostawiał za sobą lekki szum. Wiatr prawie, że ustał, więc nie byłam w stanie wyczuć nikogo ani niczego. Biegłam na lekko ugiętych łapach w każdym momencie gotowa do skoku. Niższe gałęzie zahaczały o moje futro, jednak nie przejmowałam się tym. Wnet usłyszałam szelest po prawej, zwolniłam baczniej wytężając zmysły. Już po chwili wiedziałam, że to puma- czyli łatwo nie będzie. Byłam gotowa na jej atak. Zwierzę wyskoczyło w powietrze próbując mnie przyszpilić do ziemi jednak szybko się usunęłam. Zezłoszczona kocica naparła jeszcze raz i jeszcze raz. Ciągłymi unikami męczyłam się lekko, lecz nie dałam po sobie tego poznać. Zawsze taka konfrontacja była dla mnie zabawą, jednak po paru minutach zaczęło mi się nudzić. Przewidziałam, z którego miejsca nadciągnie drapieżnik. Zaparłam się mocno łapami i warknęłam wyzywająco. Puma rozpędziła się biegnąc wprost na mnie. Gdy była już blisko opuściłam głowę wystawiając rogi. Zwierzę nie było w stanie nic zrobić. Lekko nabiła się na poroże raniąc w niektórych miejscach. Niezadowolona szybko odbiegła pozostawiając po sobie mały szlaczek krwi. Poszłam dalej w dalszym ciągu gotowa do reakcji. Nie musiałam długo szukać, po chwili na mojej drodze stanął biały królik. Obniżyłam się na łapach i spięłam mięśnie. Podeszłam jak najbliżej i wyskoczyłam w górę przypieczętowując los zająca. Wgryzłam się w jego kark i udałam się na poszukiwanie jakiś gęstych krzaków lub trawy by w spokoju zjeść posiłek. Nie musiałam długo błądzić. Już po chwili miałam idealną kryjówkę. Pachniało w niej tropem wilka, lecz nie przejęłam się tym. Nad roślinami wystawały moje rogi, lecz nie przejęłam się tym. Gdy skończyłam posiłek i chciałam wytrzeć pysk nagle wyskoczył na mnie wilk. Zostałam przygnieciona, lecz szybko się ogarnęłam i zrzuciłam go z siebie. Osobnik był wyraźnie zdezorientowany. Zapewne myślał, że poluje na jelenia.
-I co łosiu? Czy ja ci wyglądam na jelenia?- Sapnęłam zirytowana.

< Ktoś? >

niedziela, 25 listopada 2018

Nowy Członek Plemienia Wilków - Persefona!

(Autor - wolf-minori)
Imię: Persefona, przez niektórych zwana też Korą
Wiek: 6 Wiosen
 Płeć: Wadera
Poziom: 0 | 0/100pkt.
Ranga: Obrońca
Charakter: Persefona to wredna, chamska, choleryczka. Trudno się z nią dogadać, ale jak ci się uda to jest najlepszym towarzyszem rozmów. Lubi przebywać sama ze sobą, lecz nie pogardzi towarzystwem. Trudno zdobyć jej zaufanie i łatwo stracić. Często nosi na twarzy maskę obojętności. Bardzo rzadko płacze i jak już do tego dochodzi to na pewno z nie błahego powodu. Jest nie ugięta, nie pokazuje swojego bólu. Jest bardzo szczera, gdy cię nie lubi powie ci to wprost nie szczędząc nieetycznych słów. Ma swoje zdanie i mocno je ceni, jednak potrafi rozmawiać i jest skora to zmienienia go. Jest to bardzo pewna siebie i odważna wadera. Jest nieugięta i ciągle idzie do celu, jednak nie po trupach. Z chęcią wyciąga pomocną łapę, gdy ktoś jej potrzebuje. W stosunku do bliskich jest bardzo opiekuńcza i kochająca. Jest straszną romantyczką. Mimo tego, że jest cholerykiem potrafi mieć dużo cierpliwości i łagodności w sobie. Zawsze myśli zanim coś zrobi. Jest wrażliwa, jednak skutecznie to ukrywa. Jest wilkiem o bardzo dużej mądrości, jej rady zazwyczaj są trafne. Nie można jej też zarzucić braku rozwagi i spokoju.
Wygląd: Zaczynając od przodu. Jej głowę zdobi poroże na wzór jelenia, są na nich zawieszone dwa pióra po każdej ze stron, uszy są duże, ruchliwe o barwie ciemnej czekolady. Na policzkach i nad oczami ma jasne pręgi. Spód pyska zdobi jasnobrązowy kolor. Nos wadery jest mały i ciemny. Oczy mają barwę bardzo jasnego lazurytu. Jest wokół nich czarna obwódka nadająca im wyrazistości. Na karku ma bujne futro, które przechodzi od koloru ciemnego brązu do blondu. W tym futrze jest ukryty naszyjnik na rzemyku. Są na nim zęby niektórych zwierząt, kamienie szlachetne i kamyczki. Na klatce piersiowej ma białą sierść. Na łopatce ma czerwony symbol w kształcie łapy wilka, jest on niezmywalny. Jej łapy są długie, a opuszki białe. Pazury są mocne i twarde. Na tyle łap ma dłuższe futro. Od jej łęku, aż po czubek ogona wije się ciemna pręga. Na żebrach ma literę v, która ma dwa kolory- ciemny brązowy i blond. Pod nią jej sierść ma dziwną fakturę, ponieważ układa się w kształt skrzydła. Ma to po matce, która je posiadała. Na zadzie ma dwie linie podobne kształtem do tych, które ma tygrys. Podobnie jak wszystkie jej znaczenia są paru kolorowe. Na brzuchu ma dłuższe włosy. Jej ogon nie powala gęstością, ale jest przyjemny w dotyku. Na górze jest ciemny i im niżej tym bardziej przechodzi w jasny kolor. Jego zakończenie jest białe. Tylne nogi podobnie jak przednie są mocne i na końcach białe. Sylwetka samicy postawna, ale nie da się jej pomylić z sylwetką basiora. Gdy się na nią patrzy to ma cię uczucie zwinności i lekkości. Jest umięśniona, a jej ciało jest wyrobione. Można łatwo powiedzieć, że jest po prostu ładną waderą.
Rodzina:
Matka- Jutrzenka
Ojciec- Ksynos
Siostry- Demeter i Atena
Bracia- Xawier i Ares
Historia:  Urodzona w jaskini na jednej z wyższych gór. Z całego rodzeństwa urodziła się jako pierwsza. W początkowych fazach swojego życia jej sierść była ciemna, z wiekiem się rozjaśniała. przez co dostała imię Persefona. Razem z rodzeństwem od najmłodszych lat byli uczeni sztuki polowania i łowienia. Rodzice uczyli ją co ma robić żeby przetrwać. Żyli razem do momentu, w którym skończyli półtora roku. Po tym czasie cała piątka została wydalona z jaskini żeby znalazła swoją drogę życia. Kora żyła z dnia na dzień. Polowała i doskonaliła się w swoich umiejętnościach. Pewnego dnia, gdy wyruszyła na polowanie natknęła się na obcy zapach. Zaczęła za nim podążać i odnalazła Plemię Wilków.
Umiejętności:
Orientacja Terenowa: 2 | Zwinność: 3 | Szybkość: 2 | Intelekt: 3
Moc:  Intelekt i spryt. Szybko porozumiewa się z innymi stworzeniami, znajduje mądre wyjście z sytuacji, a dzięki sprytowi potrafi także przeważyć sprawę na swoją korzyść.
Guru: ?
Nick Właściciela: Alex
Kontakt:
[D] epi | [Mail] dahamwi26@gmail.com

piątek, 23 listopada 2018

Od Rookiego [ Zlecenie VIII ]

   Wczesnym rankiem, bynajmniej tak sądzę, obudziły mnie uderzające o kamienie krople wody. Po otworzeniu oczu nadal leżałem. Byłem zmęczony po wczorajszym biegu za królikami. Tamto polowanie nie zakończyło się sukcesem, nad czym ubolewałem. Z rozmyśleń wyrwało mnie głośne "Rookie!" tuż za moimi plecami. Miałem wrażenie, że właśnie ogłuchłem. Mimo to wstałem szybko i odwróciłem się w stronę krzyczącego kota. Przed sobą ujrzałem umięśnioną sylwetkę Władcy Plemienia, co nie ukrywając, trochę mnie zdziwiło.
- Wybacz Rookie, za tak nie miłe przywitanie, ale musimy ruszyć natychmiast. - Powiedział szybko Avier.
- Dlaczego? Co się dzieje? - Zadałem pytania zdziwiony.
- Jeden z kotów wyczuł zapach wilka. Daleko za granicą na naszym terenie. Ktoś musi to jak najszybciej sprawdzić. W przeciwnym razie możemy stracić wiele cennych zdobyczy, a tego rzecz jasna nie chcemy.
- Rozumiem, że to na mnie wypadło? - Kocur popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami. Westchnąłem i machnąłem ogonem w jego stronę. Udałem się, nie rozciągnięty, w stronę wyjścia.
   Trop, który zaprowadził mnie do niższych partii gór, prosto z linii granicznej, urwał się przy jednym z drzew. "Od kiedy wilki chodzą po drzewach?" - spytałem sam siebie w myślach. Spojrzałem w górę. Światło dzienne, nagle, przysłonił duży kształt. Sylwetka wilka spadła na mnie i przygniotła do ziemi. Zdezorientowany, próbowałem wyczołgać się spod ciężaru jednak było to ciężkie zadanie.
- Ey, ey! - Wykrzyczał piszczący głos. - Wyluzuj!
- Coś ty za jeden? Zejdź ze mnie! - Po chwili poczułem się wolny, ale plecy nadal bolały. Popatrzyłem w stronę "zamachowca". Przede mną stał mały wilk - prawdopodobnie szczeniak. "Jak to możliwe, że jest taki ciężki?" - spytałem sam siebie.
   Po chwili zdenerwowania zdałem sobie sprawę z tego, iż jest to szczenie. Nie chciałem mu nic robić. Jednak jak tego uczynić, gdy Wilk wkroczy na terytorium Kotów?
- Skąd się tu wziąłeś? I... Co robiłeś na drzewie? - Młodziak popatrzył na mnie i skierował wzrok z ziemie. Jego oczy zrobiły się szklane. Uświadomiłem sobie, że jestem cały najeżony. Spróbowałem się zrelaksować. Usiadłem i owinąłem ogon wokół przednich łap.
- No? Słucham.
- Zgubiłam się. - Popatrzyła na mnie.
- Zgubiłam? - Powtórzyłem. Wygląda na to, iż była to wadera. - No dobrze. Odprowadzę Cię, ale ani słowa. Ruszaj się. - Samiczka stała jak osłupiała.
- Odprowadzisz? - Tym razem ona powtórzyła. Bała się.
- Tak. Nie mamy czasu. - Wstałem i skierowałem krok w stronę granicy. Trasa nie była długa. Przeszliśmy parędziesiąt stuknięć łap o ziemię w truchcie i już byliśmy na miejscu.
- Teraz uciekaj... I postaraj się więcej nie gubić. - Natychmiast się odwróciłem i pognałem w stronę rzeki. Za plecami słyszałem piszczące "dziękuję panie kocie". Uhh.
   Po zdjęciu zapachu z siebie dzięki wodzie wróciłem do centrum. Dziś usprawiedliwiam sobie pomoc wilku tym, iż było to tylko szczenię. Niestety zostanie mi to na sumieniu, gdy kiedyś tej młodej waderze przyjdzie zabić mojego przyjaciela...

Wynagrodzenie: 75pkt. doświadczenia

czwartek, 22 listopada 2018

Nowy Członek Plemienia Kotów - Hiroki!


(Autor - Vialir)
Imię: Hiroki
Wiek: 6 Wiosen
 Płeć: Kocur
Poziom: 1 | 150/200pkt.
Ranga: Obrońca | Guru
Charakter: Jak na obrazku widać cechuje się on romantyzmem. Szarmancki i uwodzicielski z niego kocur. Nie rzuca suchymi, tanimi podrywami. Ma bogaty słownik, więc go używa. Zawsze chodzi z dumnie uniesioną głową i powabnym krokiem. Kocice traktuje z wielkim szacunkiem, a jak trzeba to i powojuje z innym samcem. Można go nazwać kocim casanową. Po za romantycznymi wygłupami, posiada takie cechy jak lojalność czy o zgrozo powaga. Głęboko zakopane, czekające na odpowiednie użycie. Zazwyczaj ciężko zobaczyć go do tej strony. Jako Guru wyrobił w sobie cechę cierpliwości i stanowczości. Nie jest bardzo ostrym nauczycielem, ale umie poskromić najgorszego kocura. Mimo, iż jest młody to ma doświadczenie. Ma w sobie dużo mądrości i chętnie podzieli się swoimi doświadczeniami.
Co do pierwszego spotkania, bo przecież ono jest najważniejsze. Nie jest takim tępakiem i nie ma wszystkiego pod swoim ogonem. Chętnie zagada i pogada. Jeśli nie przypadniesz mu do gustu to nie zdzieli cię po pysku, tylko kulturalnie zakończy rozmowę i odejdzie w niepamięć.
Wygląd: Nasz samiec alfa nie jest skomplikowanie ozdobiony. Jego błękitne, ponętne oczy odznaczają się na ciemnym futrze. Zazwyczaj jego kły widnieją na wierzchu, dodając mu seksapilu. Pomaga ku temu również uśmiech i szarmanckie spojrzenie. Wiele kocic się za nim uganiało (może tutaj też tak będzie?). Jego brzuch, podgardle, pysk i kroki nad jego oczami są koloru beżowego. Jego ciało jest okryte jasno brązowym futrem, z widocznymi ciemnymi pręgami. Nos jest tylko lekko jaśniejszy od całego ciała. Jego ogon jest długi, puchaty i zdobią go ciemne pasy. Wnętrze ucha oraz poduszki łap są również beżowe. Choć te drugie zazwyczaj skąpane piachem i ziemią przybierają ciemnego koloru. Długie białe wąsy odznaczają się na jego ciemnej kolorystyce futra.
Rodzina:
Matka: Rena
Ojciec: Alois
Rodzeństwo: Ma go mnóstwo, ale odkąd nie mieszka z rodzicami nic na ten temat nie wie.
Historia: To nie będzie kolejna historia o nieszczęśliwym zwierzęciu, bo życie Hirokiego do takich nie należało. Był on szczęśliwie wychowywanym kocurem. Mieszkał na ludzkich terenach, na pewnej farmie, tam przyszedł również na świat. Psocił i robił dużo problemów właścicielom, ale był taki słodki, że zawsze dostawał rozgrzeszenie. Pewnego razu, nie kończąc pierwszej wiosny postanowił opuścić rodzinę, na rzecz samorozwoju. Znalazł nasze kochane Plemię Kotów i tak zamieszkał. Zdobył rangę obrońcy oraz Guru. Mimo, iż żyje już tak długo, nie znalazł sobie żadnej panienki. Któraś chętna?
Umiejętności:
Orientacja Terenowa:  3 | Zwinność: 2 | Szybkość:  3 | Intelekt: 2
Moc: Jest dobry w walce na solo. Adrenalina uwalniająca się i strach, czy wygra czy przegra pomaga mu w zwycięstwie.
Guru: ?
Nick Właściciela: Wilczu
Kontakt:
[Mail] amyuzumak@gamil.com

Od Arashi cd Rookie

    Przechadzała się poza terenami Plemienia. Nie należały one do nikogo. A nie, jednak należały, do ludzi. Nie zważając na to stąpała łapami po tej skażonej ziemi. Nagle w oddali zobaczyła ogniste coś, co ruszało się na wszystkie strony. Postanowiła podejść.
    Był to kocur, o niespożytej energii sennej. Ma koszmar? Zapytała samą siebie. Nachyliła głowę nad nim. Po chwili gwałtownie się obudził.
- Nie ma go? - Zapytał wystraszony. 
- Wszystko dobrze? - Zmartwiła się. Co z tego, że jest to kot. Do każdego ma zawsze te same podejście: ,,Do puki ten ktoś nie robi mi krzywdy, ja nie robię jemu".
    Kocur o złotej sierści podniósł łapę na Arashi. Ta lekko się cofnęła. Po chwili zaprzestał. Swoimi wielkimi, równie złotymi oczyma wpatrywał się w zdezorientowaną waderę. Nie minęła chwila, a na jego twarzy ukazał się strach.
- Zostaw mnie! - Odskoczył jarząc sierść i wyginając kręgosłup do góry.
- Ale ja nic ci nie robię. - Odpowiedziała spokojnie. Po chwili uspokoił się, nadal jednak przybierał pozycję opisaną wcześniej.
- Co się stało? - Postawiła łapę.
- To przez was! - Syknął na nią. Wilczyca była zmieszana. - Krwiożercze bestie!
- Nie generalizuj. - Odpowiedziała lekko urażona tym określeniem. - Co się stało? - Powtórzyła. Kot przestał się jeżyć i przybrał poważniejszy wygląd, choć było widać, jak nim miota w środku.
- A co ty robisz na terenie kotów? - Rzucił.
- Tak się składa, że te ziemie nie należą do nikogo z nas. Tylko do ludzi.
- Jako to? - Spytał zakłopotany.
- Nie jesteśmy w sumie daleko od naszych Plemion, ale i nie na ich terenach. - Był zszokowany. Pewnie myślał sobie, jak tu się dostał, było można to wyczytać z jego pyska. Arashi jak na złość usiadła obok kota i czekała na reakcję.
- Doczekam się odpowiedzi? - Spytała ciepło.

< Rookie? >

niedziela, 11 listopada 2018

Od Akfinaicha cd. Haru

   Stąpając lekko po ziemi, niczym motyl, brnąłem przez poszycie leśne. Sierść na moim brzuchu lekko szurała o wilgotną glebę. Bez drgnięcia zbliżałem się do celu. Moje uszy stały na baczność, a oczy szukały najbliższej drogi do ofiary. Znalazłem ją. Skupiłem się tylko na niej. Nic innego, uciszyłem nawet szum wiatru. Nadszedł ten moment. Napiąłem mięśnie tylnych kończyn i mocno wybiłem się w powietrze. W ułamku sekundy chwyciłem za głowę króliki i silnych uderzeniem przybiłem ją do ziemi. Zwierzę jeszcze przez chwilę próbowała się wyrwać, ale w wyniku uszkodzenia mózgu przestało się ruszać. Serce przestało bić, a ciało zrobiło się zimne.
***
   Najadłem się do syta. Po oblizaniu pyska, rozciągnąłem się. Słońce zakrywały chmury, a to nie był za dobry znak. Uznałem, że jak najszybciej muszę wrócić do Plemienia. Znajdowałem się w lesie, poniżej gór. Daleko zaciągnął mnie zapach zwierzyny. Nie sądziłem oczywiście, że dobrze postąpiłem. Byłem zbyt zajęty.
   Odciągnąłem gałązkę z liśćmi na bok. W dziurze pod nimi spoczywały trzy króliki. Ale jak zamierzałem to zabrać? Chwyciłem wszystkie trzy w pysk. Każdego za parę uszu. Były dość pulchne. Miałem przez to nadzieję, że Plemię się naje. Mimo, iż mamy wiosnę to zwierzyny w lesie, a co dopiero w górach, nie jest za dużo. Skierowałem się w górę. Stąpałem dość szybko z nadzieją, iż jak najszybciej dostanę się na tereny Plemienia.
***
   Nie minęło parę chwil, a deszcz zaczął padać. Rzuciłem się w skutek tego biegiem. Naprawdę sprawnie przedostałem się przez las i już wyczułem zapachy wilków. Po drodze, niespodziewanie, rzuciła mi się w oczy sylwetka. Odwróciłem się o 90 stopni i poszedłem sprawdzić co to za sylwetka. Wychodząc zza skały wpadła na mnie wadera. Wypuściłem króliki z pyska w wyniku uderzenie. W pierwszej chwili nie poznałem postaci, ale po przyjrzeniu się jej zdołałem poznać moją Praktykantkę - Haru.
- Wszystko dobrze Haru? - Spytałem zmartwiony jej miną. Ta chyba również w pierwszym momencie mnie nie poznała.
- Tak... Chyba. Akfinaich? - Spytała.
- Tak. Coś Ci się stało? - Dodałem natychmiast po chwili ciszy.
- Myślę, że nie. A tobie?
- Mną się nie martw. Co robisz tak daleko od jaskiń w taką pogodę? - Miałem wrażenie, że nasz dialog opiera się na pytaniach.
- Właśnie zmierzałam w ich stronę.
- Rozumiem. Może przejdziesz się ze mną? Przy okazji zabierzemy uszatych.
- Usztych?
- Króliki. - Zaśmiałem się pod nosem. - To jak idziemy? - Powtórzyłem pytanie.
< Haruu? :D >

piątek, 9 listopada 2018

Od Arashi cd. Aksel

    Basior spytał o wdzięczność, niby za co? Taka jest moja praca...ale w sumie, o tym mu nie mówiłam.
- Nie musisz nic robić. - odpowiedziałam prosto. - To mój obowiązek.
- Ale jak to? - spytał jakby samego siebie.
- Jestem Uzdrowicielką tej watahy.
- Mhm... - burknął niezadowolony.
- To w sumie...chciałbyś do nas dołączyć, czy cie wypuścisz, jak wyzdrowiejesz? - wilczur zamyślił się. W sumie, nie dziwie się mu, dość ważna decyzja do podjęcia. 
     Siedzieliśmy w ciszy. Słychać było, jak wiatr dudni na dworze. Nagle do mojego ucha dotarły szmery. Aksel również to usłyszał, gdyż wyraźne było widać, jak został wybudzony z transu.
- Idę sprawdzić co to... - wstałam od basiora. Widziałam, jak chciał się podnieść, ale skończyło się to niepowodzeniem. 
    Stawiając łape za łapą wyszłam na brzeg jaskini, rozejrzałam się bacznie. Nic nie widziałam. Po chwili usłyszałam jakieś stęki i jęki...Ten głos, był znajomy. Te coś lub raczej ktoś poruszyło się w krzakach. Wyłonił się z nich...mój ojciec. Zmęczony życiem wilczur o brązowym futrze, z widocznymi siwymi akcentami. Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem i od razu na jego pysku pojawił się uśmiech.
- Witaj słońce. - przywitał się obejmując mnie łapą.
- Hej tato. - odwzajemniłam uścisk. Ucinając sobie małą pogawędkę weszliśmy do środka. Basior widząc innego, młodego samca uśmiechnął się ciepło.
 - To twój partner?
    Nastała niezręczna cisza. Wiedziałam, że to powie, on nigdy się nie zmieni...Spojrzałam na Aksel, on na mnie. Obaj byliśmy skrępowani...
- N-nie... - zająknęłam się - Czy ty, każdego basiora, z którym się przyjaźnie albo nawet tylko rozmawiam, musisz uważać za partnera? - burknęłam oburzona. 
- Miałem taką nadzieje... - spojrzał na mnie. - Ty już tak długo żyjesz, a ja nadal nie doczekałem się szczeniaków...chcę dożyć tego momentu. - spłonęłam rumieńcem.
- Sam zachciało ci się późno... - fuknęłam w jego stronę. Znów nakierowałam wzrok w stronę basiora. Ciekawe, co on na to.

< Aksel? >

Od Rufusa [ Zlecenie IX ]

Śpiąc na moim drzewku przypomniałem sobie, iż nakazano mi dzisiaj patrolować, bo ostatnio kręcą się tu jakieś osobniki. Dziwne. Z lekką niechęcią wstałem, a raczej zeskoczyłem z drzewka i przechadzałem się wzdłóż okolicy. Inaczej mówiąc - zacząłem patrolować. Przez długi czas nic się nie działo. Miałem ochote rzucić to wszystko i pójść spać, ale jakby ktoś nas zaatakował - była by to moja wina. Chodziłem wokół jak zagubiony. W pewnym momencie zobaczyłem jasnozielone światło w postaci kota. Wyglądał jak zielony duch. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Kot spojrzał się na mnie.
- Ja też tu kiedyś mieszkałem. - powiedział radośnie. - Też siedziałem na tej trawie. Dokładnie tak samo, wiesz? - zapytał. Miał dziwny tok mówienia, aż ciężko było go zrozumieć. 
- Co to ma do rzeczy? Czemu mnie nawiedzasz? - zapytałem wystraszony. 
- Jestem duchem. Duchy nie nawiedzają - one chcą żyć dalej. Chodzą do miejsc które widziały za życia. To wspomnienia wiesz? - zapytał znowu. Nie rozumiem go, ale to chyba taki język duchów. 
- Czyli, nie zrobisz mi nic?
- A czy ty mi coś zrobiłeś za życia? 
- Ym...raczej nie. Nie widziałem cię tu wcześniej...nie wiem kim jesteś...poza tym, nigdy nie wierzyłem w zjawy. - odparłem. 
- Ja też. Wiesz co poczułem jak się nią stałem?
- Co? - zapytałem podchodząc.
- Nicość, pustość, obojętność, zero uczuć. Nic. Jakbyś żył ale nie istniał w środku. Jak to jest być duchem? Przeciętnie. Możesz patrzeć na wszystko i wszystkich. Tylko patrzeć. To się nazywa samotność. - powiedział. Czy ten kot miał ciężko za życia? Tego nie wiem, nie warto się go chyba pytać, bo jeszcze rzuci jakimś mądrym tekstem którego nie zrozumiem.
- Już tak będziesz do końca tym duchem? Przecież to nie ma żadnego sensu. - fuknąłem.
- Do końca czego? Życia? Ono dawno już zostało przeze mnie zmarnowane. Nikt nie  docenia życia. Nikt nie docenia tego, co ma. Gdy jest się duchem, marzy się tylko o jednym - o życiu. Bycie duchem nie ma sensu. Jedyne co możesz robić to przywracać wspomnienia.
- Poczekaj, poczekaj skoro wszyscy cię widzą i ja z tobą gadam, to może zaczniesz żyć normalnie tylko że jako duch? - zapytałem.
- Dla kogo? Wszyscy co żyli - umarli. Koty mnie nie chcą. Jestem dla nich potworem. Skoro za życia cały czas byłem obserwatorem, to teraz tego nie zmienię. 
- Ale mogę ci przecież pomóc! - krzyknąłem sfrustrowany.
- To bez znaczenia. Przyszedłem tu po wspomnienia, a przez ciebie najadłem cię zazdrości. - fuknął.
- Zazdrości? 
- Tak. Zazdrości. Ty żyjesz, masz sielankowe życie, codziennie natura, przyjaciele. Nie dostrzegasz tego. Nigdy nie dostrzeżesz. Gdy będziesz na moim miejscu, zrozumiesz. - powiedział ostatnie słowa i zniknął. Krzyknąłem żeby zaczekał, ale udawał że mnie nie słyszy. Nadal patrolowałem, jednak nic nie znalazłem. Gdy nadchodził ranek, mogłem się wyspać, co było dość ciężkie po takich przeżyciach.
Wynagrodzenie: 75pkt. doświadczenia
Level Up! 0 -> 1

czwartek, 8 listopada 2018

Od Haru

Obudziłam się i powolnym krokiem wyszłam z jaskini. Dzisiaj wstałam ze smutnymi myślami. Miałam sen z wspomnieniem o śmierci mojego brata.
~To moja wina. Jakbym była bardziej silna… nie, nie to nie moja wina. Haru nie zadręczaj się.~ - pomyślałam sobie.
Jedyne co zrobiłam to zalewanie się łzami. Spuściłam głowę i pobiegłam przed siebie. Walnęłam w drzewo. Bo co może być lepszego od smutnego dnia?! Oczywiście, że uderzenie się w głowę. Poszłam nad rzekę, poślizgnęłam się i wpadłam do wody. Przy okazji dostałam od ryby z liścia. Wstałam i położyłam się nad brzegiem rzeki. Płakałam dalej z bezsilności. Może to brzmieć głupio, bo ile można płakać, ale ja już taka jestem. Wstałam i zaczęłam wracać ze spuszczoną głową i niedaleko mojej jaskini, poczułam, że znowu na kogoś wpadłam. Ja coś jednak mam do wpadania na wilki... Jednak szłam powoli, to nic się nie stało wielkiego. Podniosłam łeb do góry i przez łzy zobaczyłam tylko posturę basiora.

< Któryś basior chętny? ;3 >

środa, 7 listopada 2018

Zjawa Nawiedzająca Tereny Plemion - Oliver!

(Autor - Arankay)
Imię: Oliver
Wiek: 5 Wiosen
 Płeć: Basior
Poziom: 0 | 0/100pkt.
Ranga: Zjawa/Brak
Charakter: Tak więc... Oli to taki typ samotnika z depresją. Nie lubi zawierać nowych znajomości, ani przebywać w grupach większych niż 2 osoby. To dla niego już tłok, jednak nie da sobie w kaszę dmuchać... o nie. Mimo swojego spokoju wewnętrznego, wręcz pali się od środka, gdy mu ktoś rozkazuje, mówi co ma robić, albo wytyka mu jego wady. Wtedy odpowiada ciętą ripostą, i właśnie dlatego woli się nie odzywać. Mimo spokoju wpada w złość. Lubi przesiadywać sam na sam z własnym umysłem. Jest melancholiczny, apatyczny, i filozoficzny. Uwielbia monotonność, natomiast ciągłymi zmianami gardzi. Potrafi się związać ze swoim miejscem zamieszkania, i go nie opuszczać. Gdy zostanie do tego zmuszony, najprawdopodobniej popadnie w głębszego doła, i nie będzie w stanie trzeźwo myśleć. Nowe, nie znane mu wilki omija szerokim łukiem, lecz lubi też nawiązywać jako takie towarzystwo. Ma dziwaczne poczucie humoru, i potrafi się śmiać z byle powodu. Lubi słuchać, oraz opowiadać żarty. Właśnie bardziej słucha niż mówi. Jest w tym doskonały, i przesiedzi nawet najdłuższą i najnudniejszą historię. Nie zdradzi cudzej tajemnicy, a swoje trzyma pod jak największym kluczem. Jak ktoś go zaczepi, ten tylko machnie krótkie &quot;cześć&quot; i se pójdzie. Nienawidzi upierdliwych osobników jak i dzieci. To takie bachory włażące ci na głowę i dobijające cierpliwość rodziców, a Oliver ma jej w ujemności. Żyje swoim życiem i nie wtryniala się w innych. Jest wybuchową mieszaniną emocji, które nie potrafią się nawzajem dogadać. Czasem potrafi nawet nic nie czuć.
Wygląd: Oliś należy do wysokich wilków. Jednych z najwyższych. Mimo swojego żywiołu, jego futro jest zawsze chłodne, puszyste, gęste i miłe w dotyku, ale nie kręcone. Bardzo dobrze chroni go przed wichurami i innymi klęskami pogodowymi. Skrzydła potrafią go przewlec przez wiele kilometrów, bez ustanku.
Rodzina: Matka: Selene
Ojciec: Ereb - Umrzyty c:
Rodzeństwo: Via, Lyssa, Eos
Historia: Oliver był szczeniakiem jak każdy inny. Śmiał się, bawił, był empatyczny, a jedynym jego większym zmartwieniem była wyznaczona przez rodziców pora spania. Do czasu...
Pewnego wieczora postanowił się on przejść. Krótki spacer. Kwestia kilkunastu minut. Musiał przecież wrócić do domu, póki jeszcze było cokolwiek widać. Taką zasadę wyznaczył mu jego ojciec. Nie śmiał się on mu sprzeciwić, bo jak słusznie twierdził — był tylko szczeniakiem. Niestety, gdy już rozejrzał się po lesie i pobawił się tam, jego zdaniem, wystarczająco długo, usłyszał głuchy skowyt. Postanowił sprawdzić jego źródło. Rozejrzał się. Nic nie zobaczył. Zapuścił się dalej, poza dostępne dla niego tereny. Usłyszał dźwięk ponownie, tylko wtedy nie było już drogi ucieczki. Po przekręceniu łebka w prawo oczom szczeniaka ukazał się wielki stwór. Jego obraz utkwił Oliverowi w pamięci i nie mógł z niej czmychnąć przez długi czas. Potwór wydał z siebie głośny ryk i rzucił się na malucha. Na szczęście, nie mógł przebić go jednym ze swoich ostrych jak brzytwa rogów, gdyż Olik był wtedy na to za niski. Przydeptał mu jednak ogon i gdy przestraszone szczenię myślało, że to już koniec, zjawił się on. Ereb. Oliver patrzył na swojego ojca ustawionego w pozycji bojowej i warczącego na stwora, który — co dziwne — cofnął się, uwalniając malca. „Uciekaj.”
I istotnie pobiegł. Po powrocie do domu ojciec spytany o wynik walki, odpowiedział synowi tylko „Przecież wiem, jak się zabija”. To dało mu wiele do myślenia. W następnych miesiącach Oli zaczął trenować walkę. Poznał tam swojego domniemanego przyjaciela — Feroxa. Czas mijał. Wygląd się zmieniał. Razem ze swoim kumplem, Oliver szybko stał się jednym z najlepszych łowców. Wszystko było świetnie. Mogłoby się podsumować tę historię zdaniem „Żył długo i szczęśliwie”. Jednak nie. Pewnego zimowego popołudnia, dorosłym już basiorem szarpały dziwne przemyślenia. Zebrało go na wspominanie tamtego strasznego dnia. Spotkania oko w oko z potworem. Nie zauważył, nawet kiedy podszedł do niego ojciec. Na niespodziewany dźwięk jego głosu, Oliver zareagował gwałtownie. Zadał mu śmiertelny cios. W panice przypomniał sobie wtedy zdanie, którym kiedyś uraczył go rodziciel. „Przecież wiem, jak się zabija”.
W obawie przed konsekwencjami wilk opuścił rodzinną watahę. Im więcej myślał o zabójstwie, w tym większej melancholii się pogrążał. Zastanawiał się nad wszystkim. Stał się bardzo filozoficzny. Czasami jego apatia do otoczenia przeradzała się w czystą niechęć. Chwilami egzystencja sięgała dna, a sam wilk depresji. Po czasie dołączył on do Watahy Ciemnej Pełni jednak wataha upadła a on pod wpływem zaprzepaszczenia swojego życia, zaczął dogadywać się z demonami, aż w końcu pewnej nocy zmarł. Tak. Jest on teraz zjawą która potrafi być nie widzialna, potrafi się pojawiać, czy też przybierać całkowicie cielesną postać, jakby wrócił do życia, jednak nadal będzie on tylko zjawą nawiedzającą to zbiorowisko terenów i znanych, lub dopiero poznanych mu osób.
Umiejętności:
Orientacja Terenowa: 2 | Zwinność: 3 | Szybkość: 2 | Intelekt: 3
Chociaż... czy to się liczy? Przecież jest zjawą która utknęła przez swój umysł i demony w tym świecie.
Moc:  Jest duchem więc tak naprawdę gdy chce może być nietykalny lub znaleźć się w dowolnym miejscu. Zostały w nim ułamki dawnych mocy, jednak z siłą fizyczną czy coś no to... no jak duch. W sumie sam nie wie.
Guru: ?
Nick Właściciela: Oliver
Kontakt:
[H/D] Karia / BlackWolfWadera
Netka Sidereum Graphics