- Nie, nic z tych rzeczy, Wracając z polowania natknąłem się na Ciebie. Podsłuchiwałaś te koty? - zapytał.
- Nie.. znaczy trochę, ogólnie mówiły o pogodzie o swoim samopoczuciu. To źle? - położyłam uszy po sobie i spojrzałam na basiora.
- Nie. Wszystko jest dobrze. Byłem też pod wrażeniem, jak zwinnie wracałaś do jaskini. - pochwalił mnie.
- Dobrze. Dziękuję. Postaram się ciebie informować, jak będę chciała znowu tak zrobić. Wyszło przypadkiem tym razem. - podniosłam z powrotem uszy.
- Jasne. Rozumiem. Dobrze... kontynuujmy ćwiczenia.
Minęło raczej spokojnie. Pod koniec zajęć postanowiłam znowu przejść się blisko granicy.
- Akfinaich. - podeszłam do niego jeszcze, jak już mieliśmy się rozchodzić.
- Tak Haru? - spojrzał na mnie.
- Tak jak mówiłam, że mam cię informować, jeśli będę chciała znowu podsłuchiwać i w ogóle. Too idę niedługo blisko granicy. Oczywiście nie wykroczę na teren kotów, nie martw się.
- Okej. Tylko uważaj na siebie i zawsze możesz wykorzystać to, czego się nauczyłaś. Pa. - odszedł.
- Pa. - rzuciłam szybko i pobiegłam do jaskini, aby odpocząć z pół godziny.
Lekko się zciemniło z międzyczasie. Po tym czasie wybrałam się w to miejsce co ostatnio. Tym razem jednak nie chowałam się w krzakach, tylko postanowiłam zwiedzić granicę. Obiło mi się o uszy, ale nie wiedziałam, czy to do końca była prawda, ale ponoć są tereny niczyje, gdzieś tutaj niedaleko. Niczyje pod względem zwierząt. Ludzie chyba mają te tereny. Ciekawość jednak wzięła górę i podreptałam w tym kierunku. Mówiłam, że nie opuszczę granicy. Co ja właściwie robię? Zapytałam siebie w myślach. Zatrzymałam się tuż przed granicą z łapą w górze. Zawahałam się. Nagle zobaczyłam kota lub kotkę. Chmury dodatkowo przyciemniły widok. Koty mają lepiej, bo chyba widzą w ciemności. Chociaż nie wiem, z żadnym nie gadałam. Brat mi kiedyś o nich mówił...
- Nie.. znaczy trochę, ogólnie mówiły o pogodzie o swoim samopoczuciu. To źle? - położyłam uszy po sobie i spojrzałam na basiora.
- Nie. Wszystko jest dobrze. Byłem też pod wrażeniem, jak zwinnie wracałaś do jaskini. - pochwalił mnie.
- Dobrze. Dziękuję. Postaram się ciebie informować, jak będę chciała znowu tak zrobić. Wyszło przypadkiem tym razem. - podniosłam z powrotem uszy.
- Jasne. Rozumiem. Dobrze... kontynuujmy ćwiczenia.
Minęło raczej spokojnie. Pod koniec zajęć postanowiłam znowu przejść się blisko granicy.
- Akfinaich. - podeszłam do niego jeszcze, jak już mieliśmy się rozchodzić.
- Tak Haru? - spojrzał na mnie.
- Tak jak mówiłam, że mam cię informować, jeśli będę chciała znowu podsłuchiwać i w ogóle. Too idę niedługo blisko granicy. Oczywiście nie wykroczę na teren kotów, nie martw się.
- Okej. Tylko uważaj na siebie i zawsze możesz wykorzystać to, czego się nauczyłaś. Pa. - odszedł.
- Pa. - rzuciłam szybko i pobiegłam do jaskini, aby odpocząć z pół godziny.
Lekko się zciemniło z międzyczasie. Po tym czasie wybrałam się w to miejsce co ostatnio. Tym razem jednak nie chowałam się w krzakach, tylko postanowiłam zwiedzić granicę. Obiło mi się o uszy, ale nie wiedziałam, czy to do końca była prawda, ale ponoć są tereny niczyje, gdzieś tutaj niedaleko. Niczyje pod względem zwierząt. Ludzie chyba mają te tereny. Ciekawość jednak wzięła górę i podreptałam w tym kierunku. Mówiłam, że nie opuszczę granicy. Co ja właściwie robię? Zapytałam siebie w myślach. Zatrzymałam się tuż przed granicą z łapą w górze. Zawahałam się. Nagle zobaczyłam kota lub kotkę. Chmury dodatkowo przyciemniły widok. Koty mają lepiej, bo chyba widzą w ciemności. Chociaż nie wiem, z żadnym nie gadałam. Brat mi kiedyś o nich mówił...
< Któryś kot lub któraś kotka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz