Kiedy znów siedziałam niewinnie, obserwując, co dzieje się za
oknem, usłyszałam jazgot jakiegoś wilka. Wyjrzałam chyłkiem. Mówił o
bardzo ważnym zebraniu. Bez większego namysłu podniosłam siedzenie do
góry i ruszyłam w odpowiednie miejsce.
Zostało ogłoszone
wtargnięcie obcych istot na teren. Były to renifery. Stwarzały wielkie
niebezpieczeństwo i trzeba było je przepędzić. Ewentualnie sobie
upolować i zjeść, ale ta kusząca opcja nie była wspomniana w
wymaganiach.
Zostaliśmy podzieleni na grupy. Wszystkie
wilki, które były sprawne fizycznie miały brać udział. Byłam w grupie
południowej. Odpowiadało mi to, gdyż jakoś nie spieszyło mi się
prostować kości od razu. Grupa poranna miała jeszcze chwilę czasu na
ogarnięcie swoich spraw i miała ruszać. Ja zaś udałam się powolnym
krokiem ku mojemu domu. Musiałam również się jakoś uszykować.
Przeliczając moje zapasy okazało się, że jednak się kończą. Jest zima i o
zioła będzie trudno... Wręcz niemożliwe. Mimo to muszę zebrać inne
składniki. Więc wybrałam się na wycieczkę po dary natury.
Nie zajęło mi to długo, gdyż nie było czego szukać. Wszystko
wilgotne i rozwalające się. Może jak się wysuszy będzie okej. Po drodze
chwyciłam dwa króliki, którymi właśnie teraz miałam się zajadać,
czekając na swoją kolej. Kiedy skończyłam, spojrzałam w niebo.
Dzisiejszy dzień był naprawdę przejrzysty, więc mogłam zobaczyć
położenie słońca. Zbliżało się południe. Nie chcąc już czekać
postanowiłam ruszyć do miejsca, gdzie wraz z ekipą mieliśmy się spotkać.
Kiedy tam dotarłam siedział tam tylko jeden basior. Przysiadłam się
obok i ucięliśmy sobie małą pogawędkę. Nie musieliśmy długo czekać.
Nasza grupa uwijała się szybko z przybyciem, zaś poprzednia spieszyła z
powrotem. Jako medyk musiałam sprawdzić, czy nic im nie jest. Na
szczęście nie, więc mogłam od razu ruszyć.
Rozdzieliliśmy
się na wszystkie strony. Wszyscy jak wariaci latali w poszukiwaniu
swoich zdobyczy, ja zaś spokojnym krokiem chodziłam po granicy. Było
dość nudno, gdyż żaden renifer się nie zjawiał. Co oni je powybijali?
Albo tak nastraszyli, sama nie wiem. Idąc tak spokojnie, do mojego ucha
dotarły dziwne głosy. Poruszyłam uchem, tak, to one. Dochodziło z tyłu,
więc szybko odwróciłam głowę. Na początku nikogo nie widziałam, ale
potem zobaczyłam ruch między drzewami. Rzuciłam się do biegu. Nie
ukrywałam swojego istnienia. Miałam je przepędzić, nie złapać. Na
początku biegłam cały czas za nimi. Jednak po dłuższej chwili, gdy
zwierzęta były zmęczone brodzeniem między drzewami, zaczęłam ściągać ich
kierunek, ku granicy naszych terenów. Biegłam tak długo, że nie zdałam
sobie sprawy, jak już daleko od ideału mojego zadania jestem.
Przytrzymałam się, powarczałam na nie jeszcze chwilę i śledziłam
wzrokiem, puki mi nie zniknęły za horyzontem. Wróciłam spokojnym
krokiem.
Było jeszcze takich gonitw kilka,
ale wreszcie nadeszła zmiana. Jeszcze było trzeba się odmeldować.
Powlokłam swoje spuchnięte od bólu i zimna łapy. Później jak
najszybciej, jak tylko mogłam, ulotniłam się do domu, na spoczynek.
Wynagrodzenie: 120 pkt. doświadczenia [BONUS] + 12 PŚ
Level UP!
Level UP!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz