środa, 27 lutego 2019

Przerwa

Drodzy mieszkańcy gór!
Musicie mi wybaczyć, ale na blogu przez pewien czas zapanuje przerwa. Dlaczego? - zapytacie. Niestety trochę czasu mi uciekło. Zapewne wam również, patrząc po aktywności. Muszę się skupić na paru rzeczach, jest to główny powód. Możliwe, iż niedługo wrócimy. Na ten moment jednak blog jest wstrzymany i nie będą pojawiać się na nim posty.
Pozdrawiam /Aimer

środa, 13 lutego 2019

Nowy Członek Plemienia Wilków - Nevada!

(Autor - Snow-Body)
Imię: Nevada
Płeć: Samica
Poziom: 0 | 0/100pkt.
Wiek: 3 Wiosny
Ranga: Praktykant
Charakter: Nev jest zazwyczaj spokojną i miłą waderą. Jeśli wilk nadaje na tych samych falach potrafi być naprawdę rozgadana. Jeżeli chcesz ją poznać musi się otworzyć i zaufać i bezgranicznie co w niektórych przypadkach jest trudne ale się udaje. Chętnie zawiera nowe znajomości ale nie do każdej jest ufna. Zdarza jej się być chamską i złośliwą waderą ale rzadko i zależy w jakich okolicznościach. Jeżeli jej się nie spodobasz nie będzie miała zamiaru z tobą rozmawiać albo będzie cię unikać.
Wygląd: Wadera jest średniego wzrostu. Ma długie potężne łapy i silne ramiona dzięki których jest szybka. Jej sierść jest w różnych kolorach od kremowo-różowego do ciemnego fioletu.Na plecach i łapach sierść jest krótka ale na ogonie i "dekolcie" długa. Pysk ma wąski i mały. Na czole ma kryształ który świeci się różnymi kolorami. Na plecach ma fioletowe znaki które ma od dziecka. Długie, wąskie uszy pomagają jej lepiej słyszeć tropiąca zwierzynę. Oczy koloru jasnego fioletu.
Rodzina: 
Matka: ?
Ojciec: ?
Rodzeństwo: Trójka - dwa basiory i wadera
Historia:  Nev gdy była mała razem z rodzeństwem i rodzicami mieszkała w lesie. Ciężko było im zbierać pożywienie w czasie zimy więc rodzice zawsze wcześnie rano albo późnym wieczorem udawali się na polowanie aby wszystkich wyżywić. Jednak pewnego dnia gdy wadera została z trójką rodzeństwa sama a rodzice nie wracali już jakiś czas a wyszli przed wschodem słońca a zbliżał sie zachód postanowiła, że wyjdzie i sprawdzi gdzie są. Idąc za śladami czwórka szczeniąt natknęła się na słyszące w oddali warczenia i skomlenia. Nev poprowadziła rodzeństwo do krzaków a sama ruszyła w kierunku hałasów gdzie ujrzała 4 wilki w tym jej rodziców którzy walczyli ze sobą zaciekle gryząc i drapiąc. Obserwując scene zza drzewa zauważyła, że jej ojciec nie daje rady i pada na śnieg pokryty krwią zwierząt. Mama nadal dzielnie walczyła i powaliła oba wilki a sama skupiła wzrok na córce po czym upadła z wyczerpania. Pobiegła w kierunku mamy i polizała ją po uchu lecz wadera się nie poruszyła. Nev zawołała rodzeństwo i postanowiła, że będą szukać jakiejś watahy lecz oni znaleźli a ona nadal szuka i ma nadzieję, że ta wataha ją przyjmie.
Umiejętności:
Orientacja Terenowa: 3 | Zwinność: 2 | Szybkość: 3 | Intelekt: 2
Moc: Wyostrzony słuch
Nick Właściciela: Nevada
Kontakt: [Mail] kaczuszka210204@wp.pl

piątek, 8 lutego 2019

Od Lux [Zlecenie VIII]

Podszedł do mnie lekko wystraszony wilk. Widząc go od razu zwróciłam na niego uwagę. Opowiedział mi, że był na małej przechadzce po lesie, u stóp gór. Widział podobno człowieka, który coś rozstawiał. Kiedy podszedł bliżej ujrzał coś, co wyglądało na ostre. Chciałby ze mną tam znów iść, tak na wszelki. Gdyby się coś stało. Jako, iż jestem obrońcą, było to wręcz moim obowiązkiem.

Schodziliśmy coraz niżej. Po tych terenach tak dawno nie chodziłam. Przypominają mi się czasy mojej wędrówki,  którą myślę, że może kiedyś będę kontynuować. Chociaż jak na razie jest mi tu dobrze. No cóż, nie teraz czas na to.
- To tu. - odezwał się mój partner podróży. Podeszłam do tego ostrożnie i powęszyłam. Była to rozwarta... hm, dobrym określeniem będzie szczęka. Metalowe elementy błysnęły w moim oku. Jak sam wilczek mówił - były ostre. Wolałam już dłużej w to nosa nie wsadzać, bo bym go jeszcze straciła. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam grubszy patyk. Chwyciłam go w pysk i rzuciłam tej paszczy na pożarcie. Kiedy tylko drewno złączyło się z tą śmieszną konstrukcją, szczęki zakleszczyły się. Rozległ się dźwięk łamanego patyka. Ja oraz towarzysz lekko się spłoszyliśmy. Obojgu zjeżyło się futro na głowie.
- I co z tym zrobimy? - spytał.
- Daj mi chwilkę... - mruknęłam. Wzięłam drugi patyk i rzuciłam w szczęki. Lecz te nie zareagowały. - Chyba te coś jest jednorazowego użytku. A co z tym zrobimy... Cóż na pewno poinformujemy alfę. Wiesz co - zwróciłam łeb ku kulce futra. - leć mu o tym powiedz, a ja po rozbrajam te pułapki. - ten tylko przytaknął łebkiem i zniknął w lesie. Tych śmiesznych pułapeczek było, jak kwiatków na łące. Co za wstrętne istoty. Myślą, że mamy tak mało wody w mózgu, żeby się w to złapać... aż na samą myśl o nich... a z resztą. Co będę zaśmiecać sobie głowę tymi idiotami. Lepiej zajmę się tym czymś, co po sobie zostawili. Tą spuścizną zła...
Zaczęłam zbierać patyki, patyczki i badyle. I jak kulkami śnieżnymi rzucałam je w te szczęki. Tylko co chwila słyszałam zakleszczające się paszcze i pękające pod ich uciskiem patyczki. 

Trochę się zmachałam, ale skończyłam. Spojrzałam na moją prace. Dalej nie mogłam się nadziwić, jak głupota ludzka potrafi sięgać najwyższych wytycznych. Chociaż, nawet jeśli są kompletnymi tępakami, stawianie takiej ilości żelastwa nie ma kompletnie sensu. To na pewno da się jakoś naprawić. Co jest warte uwagi. Bo nie po to się męczę, żeby to unieszkodliwić, żeby zaraz przyszedł jakiś pajac i to na nowo poustawiał. 
Po dłuższym czasie przyszły specjalnie wysłane do tego wilki. Mogłam wrócić do watahy. Dowiedziałam się również, że to nie pierwszy ich taki wybryk. Co prawda był to stary, odgrzewany kotlet, ale jednak. No cóż, oby mniej takich sytuacji w życiu naszego plemienia...


Wynagrodzenie: 90 pkt. doświadczenia

środa, 6 lutego 2019

Odejście

Persefona
Powód: Brak Aktywności

Od Nivy [Zlecenie II]

Obudziłam się wczesnym rankiem. Przeciągnęłam się i wyszłam z mojego schronienia. Śnieg ahh. Idealna pora roku dla kociaków, aby się wyszalały i trochę mniej przyjemna jeśli chodzi o temperatury. Poczułam zapach jedzenia niedaleko. Mróz jednak uderzył mnie w nos, ale poszłam sobie coś zjeść.
Po zjedzonym posiłku poszłam sobie pobiegać. Było jednak pomimo wszystko przyjemnie. Lekko zdyszana wróciłam do siebie, ale zobaczyłam kotkę, która natarczywie pyta o coś wszystkie loty dookoła. Chyba pytała. W końcu podeszła do mnie.
- Cześć! Mogłabyś zaopiekować się moimi kociakami? Są bardzo nieznoś... Grzeczne! To aniołki. To jak? Jeden dzień? - uśmiechnęła się lekko zmęczona kocica.
- Cześć i w sumie czemu nie. - zgodziłam się, ale coś mi nie pasowało. Na pewno te kocięta nie są grzeczne, ale nie mogłam jej odmówić jak reszta.
- Jej! Chodź, zaprowadzę cię do nich. - pociągnęła mnie lekko i potem już za nią szłam.
Usłyszałam piski i lekko się przeraziłam, ale zobaczyłam, że to dwa kociaki się... biją? Bawią? Ale i tak jeden przegrywał. Stąd te piski. Odwróciłam się, a samica uciekła chyba.
- Cześć dziedziaki. Dzisiaj się będę wami opiekować. - powiedziałam spokojnym tonem.
- Widzisz, dobrze mówiłam, że mama nas zostawi. - jeden rudy kotek powiedział do innego.
- Hej nikt nikogo nie zostawia na zawsze. Jestem tu tylko na jeden dzień. - zaczęłam je uspokajać.
Wtedy zaczął się horror. Biegały, ciągnęły mnie za ogon, uszy i wskakiwały na mnie. Poczułam się jak ich zabawka a nie niania.
W końcu nie wytrzymałam. Uniosłam lekko głos, po czym lekko się speszyłam, ale uspokoiły się i usiadły naprzeciw mnie. Postanowiłam to wykorzystać i opowiedziałam im historyjkę. Potem chciały jeszcze. No to prawie nie zdarłam sobie głosu, ale po opowiedzeniu chyba z siedmiu opowiastek, ich matka wróciła.
- O matko dziękuję ci bardzo... - zacięła się i ogarnęłam, że chodzi jej o moje imię.
- Niva. Jestem Niva. - uśmiechnęłam się do niej.
- Ja jestem Ametist i dziękuję ci jeszcze raz. - przytuliła mnie do siebie.
Dzieciaki jeszcze krzyczały, że chciały więcej historyjek, ale było już za późno. Poszłam do siebie i padłam zmęczona, po czym szybko zasnęłam.

Wynagrodzenie: 25 pd.

niedziela, 3 lutego 2019

Nowy Członek Plemienia Kotów - Niva!

(Autor - Vialir)
Imię: Niva
Płeć: Samica
Poziom: 0 | 25/100pkt.
Wiek: 5 Wiosen
Ranga: Obrońca
Charakter: Ciepła, troskliwa, ale i pewna siebie to cechy jakie u niej dominują. Jest życzliwa i radosna przez większość czasu. Jednak bywają dni, gdzie można by stwierdzić u niej... depresję. Czasami ma wspomnienia, które nie zbyt miło jej się kojarzą, przez co może chodzić lekko spięta i smutna. Niezbyt się denerwuje. Przez to co działo się w przeszłości, jeśli ktoś będzie na nią bardzo napierał, to zgodzi się na jego żądanie lub przysługę. Ulega wobec innych, ale nie zawsze. Bije też od niej przyjazność, ale czasem może być trochę cicha i skryta. Niezbyt lubi rozmawiać o swoich problemach. Szybko wpada w płacz. Niestety za bardzo się czasami przejmuje. Jest jednak szczera, może nie do bólu, ale po prostu szczera. Nie lubi kłamać i nie umie kłamać. Nie bije też nikogo bez powodu, ani nie zwraca uwagę na rasę osobnika, przy którym przebywa. Wilk czy kot to bez różnicy, dopóki ten pierwszy nie rzuci jej się do gardła. Chociaż u kotów też nigdy nic nie wiadomo.
Wygląd: Kotka jest cała biała. Na jej całym ciele znajdują się pręgi w kolorach jaśniejszego lub ciemniejszego brązu. Na ogonie jest to jeden pas i pędzel na końcu ogona, a na głowie ma po trzy kropki też w kolorze brązowym, które są coraz mniejsze idąc od lewej do prawej, na środku czoła ma serduszko, a uszy są jasno brązowe, a dolną część łap ma brązowe. Grzywka opada jej na jedno oko, a oczy są koloru zielonego. Na łapach ma bandaże, a za uchem widnieją akcesoria w postaci liścia i granatowego pióra z niebieskimi paskami, a na szyi ma naszyjnik z zielonym księżycem. Całe jej futerko jest miękkie i trochę puszyste.
Rodzina: 
Matka: Olia
Ojciec: nie znała, ale miał na imię Rufus
Rodzeństwo: gdzieś porozrzucane po świecie, jednak kiedyś spotkała się z jej siostrą Melanie i bratem Ronem
Historia: Pewnego dnia na świat przyszła mała, puchata kulka. Jej zmęczona matka nadała jej imię Niva. Nie wiedziała do końca dlaczego, ale uznała, że będzie jej pasować. Kotka żyła w pewnej gromadzie kotów. Jej rodzeństwo było porozrzucanie po całym najpewniej świecie, bo każde prawie miało innego ojca. Matka Nivy niezbyt się tym przejmowała. Po jej trzecim kociaku uznała, że mało będzie ją obchodził los jej dzieci. Jednak kiedy urodziła się nasza biała kotka, samica dostała jakiegoś szału. Dostrzegła w niej, że nadawać się będzie na uzdrowicielkę. Ona za to jednak pragnęła wojowniczki jeżeli już. Posyłała kotkę na treningi, ale nie radziła sobie dobrze. Zaczęła też sama ją szkolić. Trochę poobijała swoje kocię przy okazji, ale w końcu wyniki Nivy się poprawiły. Kotka jednak nie pragnęła zostać wojownikiem. Chciała mieć w sumie spokojne życie. W końcu uległa jednak matce. Jednak nie mogła wytrzymać presji i uciekła od niej i od wszystkich. Postanowiła już jednak zostać kimś, kto będzie walczył, albo bronił, bo zdobyła takie doświadczenie. Dalej jednak chciała pomagać innym, ale trochę jej nie wyszło wplątanie się w pracę uzdrowiciela. Miała załamanie w pewnej chwili. Cięła się pazurami, ale potem jej przeszło. Postanowiła nosić bandaże jednak na wszystkich łapach. Czemu? Nawet ona sama nie wie. Dostała się do Plemienia Kotów. Pogadała z przywódcą i została obrońcą. Może jednak zaprzyjaźni się z uzdrowicielem i będzie mu pomagać? Nigdy nic nie wiadomo, co życie przyniesie.
Umiejętności:
Orientacja Terenowa: 2 | Zwinność: 3 | Szybkość: 3 | Intelekt: 2
Moc: Potrafi zwinnie przemykać między różnymi przeszkodami, a to drzewa, albo kamienie i inne takie w dodatku w połączeniu z szybkością jest niemalże nie do dogonienia.
Nick Właściciela: Haru
Kontakt: [H] Storczyk2328

Od Haru [Zlecenie V]

Obudziłam się, jak było jeszcze ciemno. Przeciągnęłam się chyba z trzy razy. Wyjrzałam z jaskini w poszukiwaniu żywej duszy i spojrzałam w niebo. Na moje oko było ok. czwartej rano. Zaburczało mi w brzuchu i poszłam coś zjeść. Znowu było zimno. Westchnęłam. Poszłam w sumie w miejsce, gdzie mogłabym obserwować wschód słońca. Położyłam się na śniegu i lekko pisnęłam. Zimny był. W sumie jak zawsze. Jednak powoli się położyłam i przystosowałam to tego podłoża.
Gapiłam się w horyzont bez większego celu, aby tylko ujrzeć słońce... W końcu wyjrzało się. Promienie opatuliły moje ciało. Lekko cieplej, ale nadal jest zima, więc nie za bardzo pomogło. Wyglądało ładnie, ale bardziej wolę zachody słońca. Więcej ciepłych barw dominuje wtedy na niebie. Jeszcze bardziej wolę noc. Może tego aż tak nie widać. Tak czy inaczej po skończonej czynności oglądania słońca wstałam i wróciłam do mojej jaskini. Coś tam porobiłam i kiedy wyszłam, zaczepił mnie pewien wilk.
- Hejka! - powiedział młody osobnik. Przynajmniej wyglądał na młodego, aktywnego wilka. - Mogłabyś pozbierać ze mną zioła dla Uzdrowicielki? Bardzo ciężko je znaleźć w zimę, a we dwójkę pójdzie szybciej! - powiedział jakby uradowany, że znalazł kogoś, kto mógłby mu pomóc.
- W sumie nie mam nic innego do roboty, więc czemu nie. - uśmiechnęłam się serdecznie do młodzieńca. - To prowadź, jeśli wiesz, gdzie możemy znaleźć zioła.
- Okej! Hmm myślę, że w tamtym kierunku jakieś mogą być. - pokazał łapą przed siebie.
- Dobrze. Pójdę po coś, żeby włożyć zioła. - odwróciłam się, ale chłopak dotknął mojej tylnej łapy.
- Mam wszystko przygotowane, ale nikt nie chciał ze mną iść. - trochę się oburzył na resztę społeczeństwa.
- Może nie mieli czasu i mieli ważniejsze sprawy na głowie. - odwróciłam się z powrotem i zaczęłam dreptać w kierunku, jaki pokazał basior wcześniej.
- Ale to jest bardzo ważne. - podbiegł do mnie.
- No dobrze, już dobrze. - uśmiechnęłam się znowu i poszliśmy tam już razem.
Kiedy byliśmy na miejscu do końca nie zobaczyłam ziół. Jednak były przykryte warstwą śniegu. Odgarnęliśmy go i zabraliśmy się do pakowania ich. Miałam jakoś dobry humor dzisiaj. Przyjemnie mi się gadało z moim towarzyszem. W końcu skończyliśmy i pomogłam je zanieść do Arashi. Z tego co pamiętam, tak miała na imię. Wymieniłyśmy się spojrzeniami i paroma zdaniami podziękowania. Potem poszłam do siebie i zdrzemnęłam się trochę.

Wynagrodzenie: 45 pd.
Level Up! 0 -> 1
Netka Sidereum Graphics