Przebierałem łapami dość szybko, starając się jednak nie zmieniać co
chwilę prędkości, a utrzymać jedno tempo. Prędkość, z którą się
poruszałem, nie była zawrotna, stać mnie było na dużo, dużo więcej, ale
to nie był wyścig. Chodziło tylko o rozbieganie emocji, poranne
rozprostowanie kości i ewentualne zastanowienie się nad kilkoma
kwestiami. Biegłem dobrze znaną mi trasą - tą, którą przynajmniej co dwa
dni pokonywałem, odkąd Plemię przyjęło mnie pod swoje łapy. Byłem im za
to wdzięczny. Wszystkim razem, ale też każdemu z osobna, bo gdyby nie
oni, pewnie dziś już bym nie biegał. W nocy, a może nad ranem, znów
śniła mi się rodzina. Moja siostra i mój brat, jako już dorosłe wilki,
które nie pamiętają mnie kompletnie. Może zapomnieli o mnie? Z tego
wszystkiego zgubiłem równy krok i niepotrzebnie przyśpieszyłem. Wróciłem
do poprzedniego narzuconego sobie tępa i kontynuowałem bieg. Minąłem
charakterystyczne dla mnie drzewo, a potem głaz. Choć była to tylko
roślina i tylko drzewo, to przez te ponad dwa lata widywania się niemal
dzień w dzień, znałem te rzeczy jak własną łapę. Przypadkiem kopnąłem
kamyk, który potoczył się do przodu, a następnie zniknął mi z pola
widzenia. Myślami wróciłem do rodziny. Może pora wrócić? Albo spróbować
wrócić? Z drugiej strony byłe coś winny Plemieniu. Nie mogłem ich
opuścić, nie teraz. Zamyśliłem się, przez co uderzyłem głową w pień
drzewa.
- Ałć! - syknąłem zataczając się do tyłu i ostatecznie lądując lewym bokiem na ziemi.
Przyłożyłem łapę do głowy, sprawdzając, czy nie rozciąłem sobie skóry,
ale nie. Zapowiadało się na to, że powstanie jedynie siniec. I bardzo
dobrze, bo nie marzyłem o poważniejszej ranie. Głowa co prawda trochę
bolała, ale dało się wytrzymać. Wstałem, otrzepałem się i rozejrzałem po
okolicy, starając się upewnić, że nie zbiegłem z mojej trasy. Okazało
się, że nieco z niej zboczyłem, jednak była to zmiana tak mała, że bez
problemu wróciłem na stary, ukochany szlak porannych przebieżek. Było
bardzo wcześnie, więc po okolicy nie powinien się jeszcze nikt kręcić, a
jednak wydawało mi się, że kątem oka zauważyłem przebiegającą w oddali
postać. Choć równie dobrze, mogły być to omamy wilka, który dopiero co
oberwał po głowie od twardego drzewa.
<Ktoś chętny? ^^>
Wbija w ziemię tabliczkę z napisem " Zaklepane ".
OdpowiedzUsuń/Akfinaich