Spokojnie siedziałem i obserwowałem cały harmider, który dzieje się w
Plemieniu Kotów. Mój wzrok został skupiony na pewnej kotce. Bezwłosa
piękność kroczyła z dumnie uniesioną głową. Nowa uzdrowicielka idzie, aż
chcę być chory. Poczuła moje spojrzenie i skierowała się w moją stronę.
- Patrzysz, jakbym ci ciastko obiecała. - Prychnęła na mnie.
- Nie bądź taka oschła. - Zacząłem swój monolog. - Za ładną panienką obejrzeć się nie można?
- Chciałbyś. - Dalej oschle. Trzeba ją do siebie przekonać. Podniosłem się.
-
Co ty taka spięta? Bije od ciebie chłodem. Stresujesz się? - Obszedłem
ją dookoła, następie oplotłem swój ogon w pasie kocicy. - Może cię
rozgrzeje? - Wyszeptałem jej do ucha.
- Odczep się. - Warknęła tylną łapą odpychając mnie od siebie.
- Agresywna z ciebie kocica.
- Chcesz się przekonać.
- Boję się, że może mnie to zaboleć. - Powiedziałem ze sztucznym przejęciem.
- Widzę, że lubisz się droczyć. - Odpowiedziała z przekąsem.
- Każda chwila spędzona z tobą wart swą cenę, a ta rozmowa tylko to wydłuża.
- Chcesz mnie poderwać?
- Taka myśl przeszła przez mą głowę.
- Dalej będziesz mówić, jak z poetyckiej książki?
- W obecności tak pięknej damy, trudno mówić inaczej. - Ukłoniłem się nisko.
- Jesteś zabawny.
- Miło mi słyszeć. - Podniosłem się. - Jeśli mogę jedno zdanie zamienić. Jest mi dane znać twe imię?
< Enchantress? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz