— P-przepraszam najmocniej! — pisnęła i usiadła naprzeciw mnie.
— Nic się nie stało. — poczyniłam to samo, co wadera.
Zaczęłam się jej przyglądać. W umyśle otworzyłam katalog osób z Plemienia Wilków. Niestety, nie była w nim zapisana.
— Jesteś tu nowa? — rzuciłam tym do znudzenia już pytaniem. Wadera przytaknęła. — A, jak się nazywasz?
— Haru. — odpowiedziała marnie.
— A ja Arashi. Coś się stało? — spytałam z troską w głosie.
— Wole o tym nie mówić...
Nastała między nami głucha cisza. Czyżbym ją uraziła? Wywołała
niechciane wspomnienia? No nic... Jeśli nie ja, to nikt tej pauzy nie
przerwie.
— Co powiesz na małą przechadzkę? Przy okazji poznasz trochę okolice.
— Czemu nie.
I ruszyłyśmy. Większość naszej trasy były to rozległe łąki pokryte
wiosennymi kwiatami. Minęłyśmy trochę jaskiń, lasów i oczywiście nie
mogło się obyć bez innych przedstawicieli naszej rasy. Trafiła się też
jakaś zwierzyna. Podczas tej przechadzki znalazła się dłuższa chwila na
pogawędki.
Po jakichś kilkudziesięciu minutach lekkiego
truchtu obie się zmęczyłyśmy, to chyba oczywiste. Poszłyśmy do
pobliskiego zbiornika wodnego i skosztowałyśmy jej wód. Zaczęło się
ściemniać.
— Hm...może cię odprowadzić? — spytałam. Wiem, że jest już duża, ale ja chyba się nigdy nie zmienię...
— Jeśli to nie problem.
A więc tak, jak się zadeklarowałam, tak też zrobiłam. W drodze
powrotnej zamieniłyśmy parę zdań. Ciekawa z niej wadera, fajnie się z
nią gada. Kiedy ją odprowadziłam udałam się do siebie i usadowiłam swoje
cztery litery na posłaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz