Kotka zeskoczyła z jednej z gałęzi i się
rozciągnęła. Popatrzyła n teren dookoła i z zadowoleniem stwierdziła,
że nic się nie dzieje. Już dawno dołączyła do Plemienia Kotów, jednak
nigdy nie miała do czynienia z jego mieszkańcami. Rozmawiała i
przebywała wyłącznie z Avierem, który przygotowywał ją na objęcie roli
Uzdrowiciela. Enchantress w zasadzie dorastała pod opieką kocura,
traktowała go jak rodzinę, jednak nie miała z jego strony żadnych ulg
czy przywilejów. Przez dwa lata ćwiczyła swoje zmysły i spryt umysłu.
Metodami prób i błędów odkrywała jak działają zioła i jakie są ich
właściwości. Uczyła się też je rozpoznawać i opisywać. Właśnie dwa dni
temu pręgowany samiec oznajmił Ench, że zaczyna swoje testy. Miała
wyleczyć parę specjalnie okaleczonych zwierząt tak by nie ucierpiały na
zdrowiu. Zrobiła to idealnie. Następnie miała z pamięci opisać wygląd
ziół, ich zastosowanie i gdzie je znaleźć. Gdy to miała zaliczone
przeszli do najtrudniejszego. Czyli opatrywania. Nie mając stworzonych
do szycia i oklejania łap miała z tym problem, lecz po tych latach
opanowała tą zdolność niemal do perfekcji. Za zadanie miała zszyć bok
upolowanego jeleniowatego, a następnie zakleić szycie. Wyszło jej to
niemal bezbłędnie, gdyby nie jeden szew, który jej uciekł. Na szczęście
nie był on mocno znaczący. Po dwóch dniach bezlitosnych testów przyszedł
do niej samiec oznajmiając:
-To pora. Zejdziesz do naszego plemienia. Poznasz naszych, a jak będziesz gotowa pójdziesz do źródła.
-Dobrze, a gdzie mam mieszkać?
-Nie wiem, coś znajdziesz.- Zapewnił samicę.
Sfinks
ruszył ścieżką w stronę wioski. Po wejściu do centrum osady poczuła
różnorodną ilość zapachów. Kotów, potraw czy roślin. Samica szła
rozglądając się na boki. Nie było zbyt dużo kotów, ale za to było
przytulnie. Czuła na sobie wzrok wielu kotów. W sumie nie dziwiła się.
Była jedynym kotem bez sierści i w dodatku z rogami. Dodatkowo wzrok
mógł przyciągać kontrast jaki tworzyła jej ciemna sierść w połączeniu z
jasnymi, opalizującymi oczami. Jednak szła dalej z dumnie uniesioną
głową. Ignorowała spojrzenia, gdyż po chwili każde z nich schodziło z
kotki, jednak jedno czuła wciąż na sobie. Popatrzyła się w stronę
obserwatora i dostrzegła brązowego, pręgowanego kota. Prychnęła pod
nosem, ale podeszła w jego stronę i powiedziała:
-Patrzysz się jakbym ci ciastko obiecała.
< Hiroki? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz