Kiedy wiklinowe coś zostało zapełnione wróciłam truchtem do jaskini.
***
Słońce zaszło, zostawiając za sobą łuk wielobarwnej tęczy. Czerwony,
różowy, żółty i fioletowy...ah jak pięknie i romantycznie. Nie minęła
dłuższa chwila i świat pogrążył sie w egipskich ciemnościach. Nie no,
nie jest tak źle, blask księżyca niczym latarka oświetlała nasze terny,
nadając im tajemniczego i niepokojącego klimatu.Głuchą cisze przerwał nieregularny stukot łap o podłoże. Czy ktoś skacze? Po chwili słysze jakieś pojękiwania. Postanowiłam to zbadać.
Wyszłam z mojej ciemnicy i udałam się w kierunku nieudolnej istoty. Spostrzegłam wilka, który gania za świetlikami. Nie był jakoś bardzo stary, ale i nie młody. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały.
- Co ty robisz? - przyjrzałam mu się. Był to nikt inny, niż jeden z handlarzy. Nie kojarze imienia, jest ich za wiele...
- Chciałbym schwytać te niesamowite stworki. Ślicznie oświetlają, a przy dobrej pielęgnacji mogą służyć za latarenki lub chociaż oświecić nasze jaskinie.
- Mhm...Mogę pomóc, jeśli nie dajesz rady.
- Z chęcią przyjmę. Mimo, iż stary nie jestem, to z kondycją ciężko. - podszedł do mnie i dał mi kilka pojemników, w które chyba mam je złapać. - To ja odsapnę przy najbliższym źródełku. - i odszedł.
~ W sumie, może też sobie pozbieram? To wcale nie takie głupie...Tylko, co one jedzą? - zamyśliłam się. W sumie, skoro nie wiem, to lepiej ich nie marnować... Może kiedyś się spytam, ale to nie teraz.
I zaczęła się pogoń za niemożliwym. Nie powiem, zadanie nie jest takie łatwe, na jakie wyglądało...
***
Wreszcie! Cztery pojemniki zapełnione tymi małymi stworzonkami.
Trochę tu tłoczno, ale chyba mogą się chociaż zakręcić. Moimi puchnącymi
od bólu łapami potruchtałam do basiora. - Oh! A więc jednak! - podniósł się - Serdeczne dzięki.
- Nie ma sprawy.
Basior znów zniknął w otchłani ciemności. Ja natomiast udałam się do swojego domostwa. Walnęłam się na legowisko i dałam odpocząć zmęczonym mięśniom.
Wynagrodzenie: 50pkt. doświadczenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz