Był piękny słoneczny dzień co było
rzadkością patrząc na porę roku jaka nastała. Przechadzałam się jedną z
niewielu łąk. Słuchałam jak liście szeleszczą mi pod łapami i wydają
miły dla nosa zapach. Szłam w stronę jednego ze źródełek schowanych
pomiędzy skałami. Dreptałam nie śpiesząc się nigdzie. Spoglądałam na
ptaki, które ćwierkały tak zawzięcie jakby zależało od tego ich życie.
Usłyszałam cichy szum jeziora, a po chwili zobaczyłam gładkie,
błyszczące skały. Wdrapałam się ostrożnie i z uwagą by się nie
poślizgnąć. Doszłam bezpiecznie do źródełka i zaczęłam pić chłodną,
przyjemną dla podniebienia wodę. Zanurzyłam lekko głowę i łapy, by się
schłodzić po czym położyłam się na jednym z rozgrzanych kamieni. Ciepło
bijące od szarej masy delikatnie i przyjemnie grzało mój brzuch, a
pomarańczowe światło przebijało delikatnie przez moje powieki. Po paru
minutach błogiego odpoczynku trawa obok mnie lekko zaszeleściła.
Podeszłam ostrożnie wytężając węch. Był to mały jeż próbujący wyjść z
pułapki kamieni. Delikatnie szturchnęłam go pyskiem mrucząc coś po
cichu. Jeżyk przestał się szamotać i dał się złapać w pysk. Lekko
wyciągnęłam go z zagłębienie i wróciłam na kamień. Jednak odpoczynek nie
był mi dany, gdyż usłyszałam burczenie w brzuchu. Wstałam rozciągając
łapy, usłyszałam delikatne strzelania w kościach, lecz nie przejęłam się
tym. Ruszyłam dostojnym kłusem w kierunku lasu. Już po chwili słońce
zostało zasłonięte kotarą drzew. Zrobiło się mroczniej i chłodniej.
Automatycznie wyczuliłam wszystkie zmysły. Chciałam wiedzieć, gdy zbliży
się ofiara lub napastnik. Nie pomagało mi w tym podłoże wyłożone
szyszkami, gałęziami i listkami. Każdy mój krok pozostawiał za sobą
lekki szum. Wiatr prawie, że ustał, więc nie byłam w stanie wyczuć
nikogo ani niczego. Biegłam na lekko ugiętych łapach w każdym momencie
gotowa do skoku. Niższe gałęzie zahaczały o moje futro, jednak nie
przejmowałam się tym. Wnet usłyszałam szelest po prawej, zwolniłam
baczniej wytężając zmysły. Już po chwili wiedziałam, że to puma- czyli
łatwo nie będzie. Byłam gotowa na jej atak. Zwierzę wyskoczyło w
powietrze próbując mnie przyszpilić do ziemi jednak szybko się usunęłam.
Zezłoszczona kocica naparła jeszcze raz i jeszcze raz. Ciągłymi unikami
męczyłam się lekko, lecz nie dałam po sobie tego poznać. Zawsze taka
konfrontacja była dla mnie zabawą, jednak po paru minutach zaczęło mi
się nudzić. Przewidziałam, z którego miejsca nadciągnie drapieżnik.
Zaparłam się mocno łapami i warknęłam wyzywająco. Puma rozpędziła się
biegnąc wprost na mnie. Gdy była już blisko opuściłam głowę wystawiając
rogi. Zwierzę nie było w stanie nic zrobić. Lekko nabiła się na poroże
raniąc w niektórych miejscach. Niezadowolona szybko odbiegła
pozostawiając po sobie mały szlaczek krwi. Poszłam dalej w dalszym ciągu
gotowa do reakcji. Nie musiałam długo szukać, po chwili na mojej drodze
stanął biały królik. Obniżyłam się na łapach i spięłam mięśnie.
Podeszłam jak najbliżej i wyskoczyłam w górę przypieczętowując los
zająca. Wgryzłam się w jego kark i udałam się na poszukiwanie jakiś
gęstych krzaków lub trawy by w spokoju zjeść posiłek. Nie musiałam długo
błądzić. Już po chwili miałam idealną kryjówkę. Pachniało w niej tropem
wilka, lecz nie przejęłam się tym. Nad roślinami wystawały moje rogi,
lecz nie przejęłam się tym. Gdy skończyłam posiłek i chciałam wytrzeć
pysk nagle wyskoczył na mnie wilk. Zostałam przygnieciona, lecz szybko
się ogarnęłam i zrzuciłam go z siebie. Osobnik był wyraźnie
zdezorientowany. Zapewne myślał, że poluje na jelenia.
-I co łosiu? Czy ja ci wyglądam na jelenia?- Sapnęłam zirytowana.
< Ktoś? >
Zaklepajted
OdpowiedzUsuń~Akfinaich